Z symulacji w groźną broń
„Danj-M” to bezzałogowy cel powietrzny z napędem odrzutowym, który w swoim oryginalnym przeznaczeniu miał symulować atakujące pociski i samoloty podczas ćwiczeń. Teraz – po odpowiedniej przeróbce – służy jako dron samobójczy. Ma imponujące parametry jak na maszynę ćwiczebną: prędkość do 750 km/h, zasięg lotu do 70 minut i możliwość osiągania pułapu nawet 9 kilometrów.
Ukraińska inspiracja?
Nie tylko Rosja sięga po archiwalne maszyny. Ukraina wcześniej wykorzystywała radzieckie drony Tu-141 „Striż”, które z powodzeniem przebijały się przez rosyjskie systemy obrony przeciwlotniczej. Jednak ich zapasy się wyczerpały. Teraz Rosjanie mogli przejąć podobną strategię, używając „Danj-M” zarówno jako realnego zagrożenia, jak i wabika, który ma mylić ukraińskie systemy obrony.
Zaskoczenie z powietrza
Ciekawostką może być sposób, w jaki Rosja używa „Danj-M”. W sieci pojawiły się nagrania przedstawiające moment wypuszczenia dronów „Danj-M” z rosyjskiego śmigłowca Mi-8, zamiast kosztownego odpalania z myśliwców, czy samolotów odrzutowych. Taka metoda pozwala na znaczną oszczędność. To również sposób na szybkie rozmieszczenie broni na polu walki – bez angażowania cennych jednostek lotnictwa bojowego.
Start ze śmigłowca daje możliwość ataku z nieoczekiwanych kierunków. Przeciwnik, skupiony na typowych trasach lotu rakiet czy dronów, może być zaskoczony przez obiekt nadlatujący z nietypowej strony. Taki manewr komplikuje pracę systemów obrony powietrznej, zmuszając je do działania w większym stresie i przy ograniczonym czasie reakcji. Pozwala też na osiągnięcie znacznych zasięgów bez potrzeby angażowania drogich samolotów odrzutowych. To rozwiązanie relatywnie tanie, a jednocześnie skuteczne.
Broń psychologiczna?
Eksperci nie wykluczają, że nowe-stare rakiety-cele mogą także służyć bardziej do siania chaosu w ukraińskiej obrony przeciwlotniczej niż do rzeczywistego niszczenia celów. Ich widok na radarze może skłaniać obrońców do użycia drogiej amunicji przeciwlotniczej – co strategicznie gra na korzyść atakującego. W przeszłości podobną rolę pełniły rosyjskie wabiki E-95M.