Od kilku dni w internecie, a zwłaszcza na platformie YouTube da się dostrzec coraz więcej reklam i komunikatów, wedle których ONZ rzekomo odmawia pomocy cywilom, którzy znajdują się w Strefie Gazy. Oczywiście takie spoty pojawiają się tylko osobom, które nie posiadają płatnej subskrypcji na tym serwisie, jednak ich zasięg liczony jest w milionach wyświetleń, rozprzestrzeniając przy tym propagandę kreowaną przez izraelskie władze.
Izrael w spotach reklamowych oskarża ONZ o blokowanie dostaw żywności do Strefy Gazy
Najczęściej przewijającym się motywem w owych spotach jest narracja, jakoby Organizacja Narodów Zjednoczonych odmawiała pomocy cywilom, którzy znajdują się w Strefie Gazy. Co bardzo ważne, w każdym materiale podkreśla się także, że Izrael zrobił wszystko, co mógł, aby wpuścić transporty do strefy działań wojennych. Wideo zatytułowane "Przestańcie powtarzać propagandę Hamasu" kończy się nawet stwierdzeniem, aby przestać "powtarzać propagandę Hamasu".
Wchodząc na oficjalny kanał izraelskiego MSZ na YouTube, da się zaobserwować, że materiały propagandowe pojawiają kilka razy na dzień co dwa lub trzy dni. Niektóre z nich zbierają po kilkaset tysięcy wyświetleń, ale najpopularniejsze spoty wygenerowały nawet po 3,3 miliona wyświetleń, docierając zabiegowo do kolejnych milionów ludzi.
Mimo że wszystkie te materiały dostępne są w formie wideo na oficjalnych kanałach MSZ Izraela lub tamtejszej ambasady, tak za promowanie ich w formie reklam odpowiada izraelska agencja reklamowa i to właśnie w tej formie docierają one do największej liczby odbiorców. Ciekawy jest także sposób klasyfikowania owych reklam, bo tutaj najwidoczniej doszło do obejścia zasad i regulaminu YouTube.
Okazuje się bowiem, że wszystkie reklamy, które wypuszczane są przez Izrael w świat, przypisano do kategorii "sztuka", co sprawia, że nie muszą podlegać moderacji takiej, jak każdy inny materiał polityczny. Cała sytuacja pokazuje także, że platformy społecznościowe nie są przygotowane na takie działania i nie mają w zasadzie żadnych zasad, które mogłyby np. określać działania krajów, które prowadzą wojny lub dopuszczają się prowadzenia działań wojennych.
Izrael szerzy propagandę, a polski rząd i instytucje umywają ręce
Pojawiające się reklamy i spoty, zwróciwszy uwagę wielu internautów, wzbudziły jednocześnie ich spore oburzenie. Ludzie często wskazują, że przekaz jest niezgodny z prawdą i jego jedynym celem jest propaganda, która ma zmienić percepcję świata na sytuację, która dzieje się w Strefie Gazy.
Jednocześnie wiele osób jest zdumiona odpowiedziami, których udzieliło Ministerstwo Cyfryzacji oraz polskie MSZ. Pierwszy z resortów, zapytany przez PAP o ewentualne działania, odpowiedział, że nie ma żadnych kompetencji do tego, aby arbitralnie wpływać na treści, które pojawiają się na platformie YouTube.
"W przypadku możliwego naruszenia prawa, zwłaszcza dóbr osobistych, platformy internetowe przewidują procedury umożliwiające zgłoszenie treści. Obowiązują też przepisy prawa powszechnie obowiązującego" - można przeczytać w odpowiedzi, która została udzielona PAP oraz dodano, że sprawą powinno zainteresować się MSZ.
Z kolei rzecznik MSZ - Paweł Wroński - zaznaczył, że resort nie może bronić publikowania tego typu materiałów. Z ogólnego przekazu wynika stanowczo, że nie jest gestią tej instytucji decydowanie o tym, jakie treści pojawiają się na platformie YouTube. Dodano jedynie, że aktualny szef polskiej dyplomacji - Radosław Sikorski - wielokrotnie i jasno sformułował stanowisko naszego kraju wobec humanitarnego kryzysu w Gazie. Wychodzi więc na to, że dopóki sprawą nie zajmie się moderacja serwisu YouTube, treści propagandowe strony izraelskiej nadal będą się pojawiać.