Malezyjskie Królewskie Siły Powietrzne przekazały w komunikacie, że należące do Chin maszyny transportowe Iljuszyn Ił-76 i Xi’an Y-20 leciały nad Morzem Południowochińskim w formacji taktycznej i w poniedziałek wczesnym popołudniem zbliżyły się na odległość 60 mil morskich (ok. 111 km) do malezyjskiego wybrzeża.

Z udostępnionych danych wynika, że ta formacja wcześniej znalazła się w przestrzeni powietrznej zarządzanej przez Filipiny i Singapur.

Po tym, gdy chińscy piloci zignorowali wezwania malezyjskich kontrolerów do zawrócenia, Malezja poderwała lekkie myśliwce Hawk 208, które dokonały wizualnej identyfikacji obcych maszyn. Następnie cała formacja zawróciła w kierunku północnym - głosi komunikat.

Malezyjskie lotnictwo nazwało incydent „poważnym zagrożeniem dla suwerenności narodowej i bezpieczeństwa w ruchu lotniczym”. Jak poinformowano, o sprawie zostało zawiadomione ministerstwo spraw zagranicznych, które jednak nie wydało dotąd żadnego oświadczenia.

Reklama

Do incydentu doszło na dzień przed tym, gdy w Malezji, w związku z wysoką liczbą zachorowań na Covid-19, wprowadzono restrykcyjne ograniczenia w życiu społecznym i gospodarczym, przypominające niemal całkowity lockdown z początku globalnej pandemii wiosną 2020 roku.

Rząd w Pekinie zgłasza historyczne pretensje do 90 proc. obszaru Morza Południowochińskiego, w tym do wód w świetle obowiązującego prawa międzynarodowego należących do okolicznych państw – Malezji, Brunei, Filipin oraz Wietnamu. Chiny oznaczają granice tej strefy tzw. linią dziewięciu kresek.

Kraje Azji Południowo-Wschodniej przypominają jednak o swoim prawie do wyłącznych morskich stref ekonomicznych w odległości 200 mil morskich (370 km) od ich wybrzeży. W 2016 roku Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze obalił roszczenia terytorialne Chin wobec Filipin, rząd w Pekinie nie uznał jednak jego orzeczenia.

Na spornych wodach dochodzi do częstych incydentów, zwłaszcza z udziałem kutrów i okrętów straży przybrzeżnej.

Tomasz Augustyniak (PAP)