Odkąd były prezydent USA Donald Trump rozpoczął wojnę handlową przeciwko Chinom w 2018 roku, chińscy przywódcy przeszli od drwienia z pomysłu, że dwie największe gospodarki świata mogą się rozstać, przez martwienie się o utratę dostępu do amerykańskiej technologii, kapitału i rynków, do myślenia, że Chiny mogą zyskać na odłączeniu się od swojego głównego rywala na własnych warunkach. Nie powinny one jednak zbyt chętnie zrywać więzi gospodarczych z Zachodem. Koszty uniezależnienia się będą prawdopodobnie znacznie większe niż ewentualne korzyści.

Obawy Chin dotyczące uzależnienia od USA nie są bezpodstawne. Stany Zjednoczone i ich sojusznicy również podejmują kosztowne kroki, aby zmniejszyć swoją zależność od łańcuchów dostaw z azjatyckiego kontynentu. Ze swojej strony, chińskie władze podjęły szeroko zakrojony przegląd bezpieczeństwa łańcuchów dostaw i uruchomiły inicjatywy mające na celu zwiększenie bezpieczeństwa żywnościowego i energetycznego. Organy regulacyjne dążą do lepszej kontroli nad ogromnymi ilościami danych przechowywanych przez chińskie firmy technologiczne, zmuszając jedną z największych z nich – Didi Global Inc. – do wycofania się z notowań w USA i przeniesienia do Hongkongu, jednocześnie skutecznie blokując innym możliwość notowania na amerykańskich giełdach. Chiny podjęły ogromny wysiłek, aby zwiększyć swoje możliwości w zakresie produkcji układów scalonych i uniezależnić się od zachodnich dostawców.

Chińscy przywódcy nie doceniają wyzwania, jakim jest zbudowanie odpornego na sankcje przemysłu produkującego układy scalone.

Jednocześnie chińscy przywódcy powinni lepiej niż większość znać ryzyko, jakie niesie ze sobą samoizolacja. Dziesiątki lat wewnętrznej polityki Mao Zedonga sprawiły, że dziesiątki milionów Chińczyków zginęło, a kraj pogrążył się w ubóstwie. Dopiero po wprowadzeniu przez Deng Xiaopinga liberalizujących reform w 1979 r. gospodarka zaczęła nabierać rozpędu. Zerwanie więzi wypracowanych przez cztery dekady integracji z Zachodem sprawi, że i tak już spowalniająca chińska gospodarka stanie się mniej, a nie bardziej wydajna.

Reklama

Samowystarczalne Chiny? Raczej nie

Nie ma też zbyt wielu powodów, aby sądzić, że Chinom uda się osiągnąć samowystarczalność. Chociaż możliwości technologiczne kraju ogromnie wzrosły na przestrzeni lat, rząd nie może przypisać sobie wszystkich zasług. Lata ogromnych inwestycji nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. W jednym z badań naukowych oszacowano, że Chiny wydały 550 miliardów juanów (88 miliardów dolarów) na wsparcie różnych projektów przemysłowych w latach 2006-2013, ale przyniosło to tylko 145 miliardów juanów zysku netto dla firm krajowych i 230 miliardów juanów zysku z eksportu. Innymi słowy, chińska polityka przemysłowa w tym okresie wygenerowała stratę netto w wysokości 175 mld juanów (28 mld dolarów).

Pekin nie docenił również wyzwania, jakim jest stworzenie odpornego na sankcje przemysłu produkującego układy scalone. Podstawą globalnych łańcuchów dostaw technologii jest specjalizacja. Poszczególni gracze – firmy w różnych krajach – nabywają unikalne zdolności, które pozwalają im skupić się na konkretnej technologii i stale wprowadzać innowacje. Żaden pojedynczy kraj czy firma nie ma szans zdominować czy zmonopolizować całego łańcucha dostaw.

Według Semiconductor Industry Association, istnieje ponad 30 rodzajów wyspecjalizowanych kategorii produktów półprzewodnikowych. Wytworzenie chipa wymaga aż 300 różnych materiałów wyjściowych, które z kolei są przetwarzane przez ponad 50 rodzajów specjalistycznego sprzętu. Nawet Stany Zjednoczone (lider branży) nie są w stanie zbudować całkowicie rodzimego łańcucha dostaw półprzewodników. Chociaż Chiny planują wydać 1,4 biliona dolarów w ciągu najbliższych pięciu lat, aby osiągnąć ten cel, szanse na sukces są niewielkie.’

¼ importowanej przez Chiny żywności pochodzi z USA

Podobnie skazane na porażkę wydają się być wysiłki Chin mające na celu zmniejszenie zależności od importu żywności, który w 2020 r. osiągnął wartość 108 mld dolarów. Ponieważ około jedna czwarta importowanej przez Chiny żywności pochodzi z USA, chińscy przywódcy obawiają się, że Waszyngton może nałożyć embargo w przypadku jakiejkolwiek przyszłej konfrontacji – tak jak to miało miejsce po inwazji Związku Radzieckiego na Afganistan w 1979 roku.

Koszty wyeliminowania tej zależności są prawdopodobnie nie do utrzymania. Dla przykładu, według danych Departamentu Rolnictwa USA, wydajność z hektara upraw soi w chińskiej prowincji Heilongjiang jest o jedną trzecią niższa niż na amerykańskim Środkowym Zachodzie, podczas gdy koszt wyprodukowania tony soi w Chinach jest ponad dwukrotnie wyższy niż w Stanach Zjednoczonych. Biorąc pod uwagę, że amerykańska soja stanowi około 11 proc. całkowitego importu żywności do Chin, zastąpienie jej dostawami krajowymi byłoby zaporowo drogie.

Chińscy przywódcy, uwikłani w otwartą rywalizację z USA, mają ograniczone możliwości radzenia sobie ze swoimi słabościami gospodarczymi. Przehandlowanie efektywności ekonomicznej za bezpieczeństwo raczej się nie opłaci, a dążenie do zbliżenia z USA jest niemożliwe w warunkach intensywnej i rosnącej wzajemnej wrogości. Ostatecznie Chiny będą musiały żyć z pewnym stopniem ryzyka i zrobić wszystko, co w ich mocy, aby zapobiec wymknięciu się napięć z Zachodem spod kontroli.