Zakłócenia w Państwie Środka mają istotne znaczenie dla globalnej gospodarki, jedna trzecia światowego potencjału produkcyjnego znajduje się właśnie w tym państwie – przypomina BBC.

W Shenzhen swoją siedzibę ma mniej więcej połowa chińskich eksporterów handlu internetowego. Miasto liczące 17,5 mln mieszkańców od 13 marca było objęte ograniczeniami, lockdown rozszerzył się na inne regiony.

W piątek kilkudniowa przerwa w gospodarczej metropolii – Shenzhen – została zakończona

„Zaobserwowaliśmy 28,5 proc. wzrost liczby statków oczekujących poza portem Yantian, który jest głównym portem eksportowym do Europy i Ameryki Północnej” – mówił Adam Compain, starszy wiceprezes projektu44, monitorującego ruch statków na świecie. Kiedy port Yantian był zamknięty w ubiegłym roku, sytuacja doprowadziła do „poważnych opóźnień” w dostawach w okresie bożonarodzeniowym.

Reklama

Dyrektor zarządzający Brytyjskiej Izby Handlowej Steven Lynch zaznaczył, iż Chiny reagują bardzo szybko, co powoduje „ogromne zakłócenia, ale później stosunkowo szybko wszystko wróci do normy”. „Widzieliśmy już takie blokady, więc firmy wprowadziły solidne zarządzanie łańcuchem dostaw” – ocenił.

W obawie przed potencjalnymi zakłóceniami gigant e-commerce Amazon kupił więcej zasobów z Chin – informuje BBC. „Jesteśmy w stanie przeciwdziałać tym zamknięciom, przekierowując dostępny ładunek do naszych sąsiednich magazynów w regionie” – dodał rzecznik firmy.

Z kolei firma Foxconn, dostawca Apple, próbowała przenieść produkcję do innych zakładów. A jednocześnie wróciła do pracy zaledwie po kilku dniach od blokady, wprowadzając system „zamkniętej pętli” (podobny do tego, który działał podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie”), by zmniejszyć gospodarcze zakłócenia – podkreśla „The Guardian”.

Przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinping przyznał w czwartek, iż kraj będzie trzymał się swojej polityki. Jak dodał, środki ograniczające pandemię, nie powinny powodować gospodarczego bólu. Strategia „zero-COVID” może istotnie wpłynąć nie tylko na chińską gospodarkę, prawdziwy ból mogą odczuć globalni konsumenci, których zaopatruje Państwo Środka.

Firmy myślą o ucieczce z chińskiego rynku?

Decyzje Pekinu ws. walki z koronawirusem przynoszą długoterminowe koszty, co skłania niektóre przedsiębiorstwa do analizy swojej pozycji na chińskim rynku.

Jeśli patrzymy na „inne opcje” niż Chiny, można zauważyć, iż branża stała się bardziej odporna – ocenił Alvin Ea, dyrektor naczelny Haullio, największej platformy transportu kontenerowego w Singapurze. „Wielu graczy” już przekonało się, by nie skupiać uwagi na jednym rynku. „Z punktu widzenia południowo-wschodniej Azji potencjalnie możemy zobaczyć, że niektóre z fabryk wietnamskich, malezyjskich i indonezyjskich mogą odnotować wzrost zamówień” – wspomniał Ea.

Główny analityk Xeneta, Peter Sand zaznaczył, że plany awaryjne firm obejmą wszystko, od powiększenia zapasów po tworzenie zakładów produkcyjnych w sąsiednich krajach”. Ich taktyka może nawet wprowadzić „droższą opcję”, czyli sprowadzanie części produkcji do “miejsc, w których znajdują się główni klienci” – dodał Sand.

Wielu członków Amerykańskiej Izby Handlowej w Chinach zastanawiało się nad przeniesieniem działalności. Chociaż stanowią nadal mniejszość – przyznał należący do organizacji Michale Hart. „Spośród tych, którzy myśleli o przeprowadzce, 22 proc. w ubiegłym roku (wśród powodów - red.) wymieniło ograniczenia związane z COVID, jest to wzrost w porównaniu z 5 proc. z poprzedniego roku” – zdradził Hart.