Kwarantanna

Osoby przechodzące Covid-19 bezobjawowo lub z łagodnymi objawami będą zasadniczo mogły odbywać kwarantannę w domach, podobnie jak osoby uznane za „bliskie kontakty” zakażonych – wynika z najnowszych wytycznych, ogłoszonych przez państwową komisję zdrowia.

Dotychczas przepisy nakazywały umieszczanie takich osób w szpitalach lub ośrodkach kwarantanny. Z nagrań w mediach społecznościowych wynika, że w niektórych przypadkach zakażonych siłą zabierano z mieszkań. Izolatoria czasem przypominały mieszkania kontenerowe, a czasem były to wielkie hale na tysiące łóżek.

Reklama

Z danych chińskich władz wynika, że zdecydowana większość infekcji wykrywanych w kraju w ostatnich miesiącach określono jako przypadki bezobjawowe, a odsetek zgonów był bardzo niski. Urzędnicy podkreślali, że dominujący obecnie wariant koronawirusa Omikron jest mniej zjadliwy niż pierwotna odmiana patogenu.

Lockdowny po nowemu

Zmiany dotyczą również lockdownów, które na szeroką skalę stosowano w miastach borykających się z ogniskami infekcji. Analitycy z firmy Nomura oceniali w listopadzie, że restrykcje dotykały wtedy ponad 400 mln Chińczyków i ponad 20 proc. chińskiego PKB. W Zhengzhou obostrzenia zakłóciły pracę największej na świecie fabryki iPhone’ów. W całym kraju od miesięcy utrudniały działalność gospodarczą i przyczyniały się do wzrostu bezrobocia.

Nowe wytyczne dopuszczają lockdowny, ale mają one być precyzyjniejsze i obejmować pojedyncze bloki czy piętra, zamiast całych osiedli i dzielnic. Już przed publikacją nowych zasad Kanton i inne chińskie miasta zwolniły z lockdownów wiele obszarów, na części z których zakaz wychodzenia z osiedli obowiązywał przez wiele tygodni.

W nowych dyrektywach podkreślono surowy zakaz zamykania drzwi wejściowych i dróg ewakuacyjnych budynków objętych lockdownami. Wcześniej wiele osób skarżyło się, że wejścia do ich bloków były zaryglowane lub zamknięte łańcuchami i kłódkami, co mogło być groźne w razie pożaru.

Niedawna fala protestów przeciwko lockdownom rozpoczęła się w reakcji na pożar w Urumczi, stolicy regionu Sinciang, w którym zginęło co najmniej 10 osób. Władze cenzurowały w sieci pytania, czy blokady covidowe utrudniły gaszenie ognia i uniemożliwiły mieszkańcom ucieczkę z płonącego budynku.

Testy na koronawirusa

Kolejna z ogłoszonych zmian dotyczy zmniejszenia częstotliwości i skali masowych testów na koronawirusa. W wielu miastach kraju prowadzono kosztowne dla lokalnych budżetów, regularne, obowiązkowe badania dziesiątków milionów osób. W wielu miejscach publicznych i środkach transportu zbiorowego wymagano okazywania ujemnego wyniku sprzed maksymalnie 24 lub 48 godzin.

Zgodnie z nowymi regułami masowe testy nie będą już prowadzone na taką skalę, a ujemne wyniki badań nie będą już zasadniczo sprawdzane przy wejściu do miejsc publicznych i podczas podróży pomiędzy prowincjami. Wciąż mają być jednak kontrolowane w domach opieki, szpitalach i szkołach, a duże firmy i instytucje mogą wprowadzić własne wymogi w tej sprawie.

W większości miejsc nie będą już sprawdzane również „kody zdrowia” w aplikacjach śledzących na telefonach komórkowych – wynika z wytycznych. Do tej pory „kody zdrowia” były obowiązkowe w większości miejsc publicznych, a system big data klasyfikował mieszkańców do grup ryzyka na podstawie danych o tym, gdzie przebywali.

Szczepienia

W nowych wytycznych znalazła się też zapowiedź przyspieszenia kampanii szczepień wśród seniorów. Eksperci oceniają, że podniesienie odsetka szczepień wśród najstarszych jest kluczowe dla uniknięcia wzrostu liczby zgonów po rozluźnieniu restrykcji.

Za w pełni zaszczepionych przeciw Covid-19 uznano już w Chinach ponad 90 proc. mieszkańców, ale w grupie osób powyżej 80. roku życia dwie dawki szczepionki przyjęło niecałe 66 proc., a dawkę przypominającą - tylko nieco ponad 40 proc. Pod koniec listopada w kraju było około 25 mln niezaszczepionych osób po 60. roku życia - informowały władze.

Część komentatorów ocenia złagodzenie restrykcji jako sygnał odejścia od utrzymywanej dotąd polityki "zero covid". Według analityków ulży to sytuacji chińskich i zagranicznych firm działających w kraju. Niektórzy obawiają się jednak kolejnych zakłóceń lub powrotu surowych obostrzeń, jeśli dojdzie do dużej fali infekcji.(PAP)