Kontenery i włazy? Kapitan Anismiow zmienił zeznania

Po zatonięciu statku kapitan Igor Anisimow, jak podaje hiszpański dziennik "La Verdad", początkowo poinformował śledczych, że znajdujący się na pokładzie ładunek składał się z ponad 100 pustych kontenerów, dwóch dźwigów gąsienicowych oraz dwóch dużych elementów rosyjskiego lodołamacza. Według niego Ursa Major zmierzał do portu we Władywostoku.

W toku śledztwa Anisimow zmienił zeznania i wyjawił, że na pokładzie znajdowały się ciężkie pokrywy włazów instalowanych na okrętach podwodnych.

Ursa Major wiózł części okrętów do Korei Północnej

Śledczy nie uwierzyli również w tę wersję zeznań. Poddali analizie zdjęcia zrobione z pokładów samolotów, towarzyszących rosyjskiemu konwojowi w jego trasie przez Morze Śródziemne i doszli do wniosku, że transportowane były nie włazy, lecz para obudów reaktorów atomowych VM-4SG instalowanych na okrętach podwodnych klasy Delta IV o napędzie atomowym, budowanych w czasach ZSRR. Jak informował serwis Maritime Executive, Rosja nadal wykorzystuje te reaktory na kilku okrętach podwodnych uzbrojonych w pociski balistyczne.

Według "La Verdad" Ursa Major miał dotrzeć z tym towarem nie do Władywostoku, a do Korei Północnej. Pjongjang rozwija program budowy atomowych okrętów podwodnych. W ramach niego właśnie zwodowano pierwszą taką jednostkę uzbrojoną w pociski balistyczne, czym przed kilkoma dniami pochwaliły się media reżimu. W budowie okrętu Koreę Północną najpewniej wsparli Rosjanie, pomagając przy projektowaniu reaktora lub wręcz przekazując gotowy.

Według Maritime Executive Rosja mogła w ten sposób zapłacić Pjongjangowi za dostarczenie tysięcy pocisków artyleryjskich i żołnierzy, którzy biorą udział w wojnie Kremla przeciw Ukrainie.

Kto zatopił Ursa Major? Armator minął się z prawdą

Ursa Major należał do rosyjskiej "floty cieni". Był wykorzystywany do transportu broni – najpierw do Syrii, a później, po obaleniu kremlowskiego sojusznika Baszara al-Asada i utracie bazy w mieście Tartus, z Syrii do Libii i Rosji. Zaangażowane w ten proceder statki tworzyły tzw. Syria Express.

Gdy 23 grudnia 2024 roku statek znajdował się w odległości około 60 mil morskich na południe od hiszpańskiej Kartageny, zaczął nabierać wody. Zatonął wkrótce po dotarciu na miejsce hiszpańskich jednostek ratowniczych. Uratowano 14 z 16 członków załogi.

Armator poinformował później media, że na statku doszło do trzech eksplozji, które rozerwały jego poszycie. Jednak, jak pisze "La Verdad', inspekcja uszkodzeń wykazała, że wybuchy nastąpiły na zewnątrz jednostki.

Doprecyzowano, że otwory po wybuchach nie wyglądały jak powstałe w wyniku uderzenia klasycznej torpedy. Według ekspertów mogły być skutkiem zastosowania superkawitacyjnej torpedy przeciwpancernej bez dużej głowicy bojowej. Taką broń posiadają Rosja, Chiny, a także kilka krajów NATO.

Hiszpańskie władze nie wykluczają, że Ursa Major został zaatakowany, by uniemożliwić dostarczenie ładunku do Korei Północnej.