Najwyraźniej Rosjanom nie za dobrze idzie ich syryjska przygoda, a niemal na każdym kroku natykają się na kolejne przeszkody. Gdy już mieli wywozić z Syrii swój wojskowy sprzęt, doszło do kolejnego, tajemniczego wypadku.
Rosyjski statek poszedł na dno. Płynął po wojsko
Tym razem los okazał się dla nich okrutny na Morzu Śródziemnym, gdzie w nocy z poniedziałku na wtorek na dno poszedł jeden z rosyjskich statków transportowych. Jednostka Ursa Major znajdowała się na wodach pomiędzy Hiszpanią i Algierią, gdy nagle na pokładzie dojść miało do eksplozji w maszynowni. Kilkanaście godzin później statek poszedł na dno, a 14 członków załogi uratowały zachodnie służby morskie. Dwóch marynarzy utonęło.
Oficjalna rosyjska propaganda, która do samego końca starała się nie wspominać o tragedii, musiała wreszcie przyznać, że okręt zatonął, jednak zrobiła z niego czysto cywilną jednostkę. Jak informuje rosyjska agencja Ria Nowosti, statek płynął z Petersburga do Władywostoku, a przewozić miał puste kontenery. Zupełnie inaczej na cel podróży tego statku patrzy ukraiński wywiad, który na stałe śledzi ruch rosyjskich jednostek na Morzu Śródziemnym.
W ocenie Ukraińców, statek Ursa Major nie znajdował się w okolicy sam, a towarzyszyła mu jednostka Sparta, a także rosyjska fregata Soobrazitielnyj, należąca do Floty Bałtyckiej. Cały konwój, wbrew twierdzeniom Rosjan, odbywać miał stałe rejsy z portów rosyjskich do syryjskiej bazy morskiej Tartus, a obecnie zajmować się ewakuacją drogocennego sprzętu. Wiele wskazuje na to, że duża jego część przewożona jest do libijskich portów, gdzie Rosjan przygarnąć miał generał Haftar.
Rosjanie uciekają z własnych baz
Mimo rosyjskich zapewnień, ewakuacja z Syrii trwa w najlepsze, a dowodów na jej przebieg dostarczają niezależni obserwatorzy. Morscy spotterzy namierzyli między innymi wpływający na Może Śródziemne rosyjski okręt desantowy Ivan Gren, który jest w stanie za jednym kursem zabrać na pokład 300 żołnierzy, albo 30 ciężarówek, lub 13 czołgów.
Wiele dzieje się też w rosyjskiej bazie lotniczej Humajmim, która jeszcze niedawno była prawdziwą twierdzą, jednak po zabraniu stamtąd większości systemów przeciwlotniczych stała się dostępna nawet dla cywilnych dronów. I właśnie z jednego z nich pochodzi nagranie, jakie wykonano 18 grudnia, gdy przelatywał nad rosyjską bazą. Na jego podstawie specjaliści ocenili, że z bazy zniknęła już część samolotów bojowych. Na pasach i w hangarach doliczono się 7 bombowców Su-24M, 5 samolotów Su-35, 3 sztuk śmigłowców Mi-8 oraz po dwie sztuki Ka-52 i Mi- 24/35. A wcześniej było ich znacznie więcej.
„W tym miejscu pojawia się także pytanie, gdzie Rosjanie już rozdysponowali swoje samoloty szturmowe Su-25, które, jak stwierdzono, były wykorzystywane do ataków na syryjskie siły opozycji, a także kiedy Federacja Rosyjska odebrała z Syrii Su-34, których obecność na początku bieżącego roku została odnotowana w Bilansie Wojskowym 2024” – wyliczają eksperci z portalu Defence Express.