"Od kilku dni Kreml straszy, że wojna z Ukrainą jest nieunikniona, jeśli jej rząd nie porzuci rzekomych planów odbicia okupowanego przez Rosję Donbasu i przyłączonego do Rosji Krymu. NATO musiałoby również +zagwarantować+, że Ukraina nigdy nie stanie się członkiem sojuszu. I musi wycofać broń, która rzekomo jest na Ukrainie, by zapobiec wojnie w tym regionie" - pisze "Bild".

"Bild" twierdzi, że poznał szczegóły rosyjskich planów, które według wysokiego rangą oficera "leżą w szufladzie, a Putin jeszcze nie zdecydował, czy zostaną zrealizowane". Jednak rozmieszczenie wojsk od kwietnia wskazuje, że Kreml wydaje się skłaniać ku realizacji planów ataku.

"Maksymalne plany" Rosji dotyczące wojny z Ukrainą są - według ustaleń "Bilda" - znane od połowy października. "Amerykańska agencja wywiadu zagranicznego CIA przechwyciła je z rosyjskich komunikatów wojskowych, najpierw poinformowała własny rząd, który w listopadzie poinformował NATO. Po raz pierwszy doniósł o tym +Washington Post+. Według tej gazety, Putin mógłby wysłać za granicę 175 tys. żołnierzy" - pisze niemiecki dziennik.

Podawane przez "Bilda" szczegóły dotyczące "możliwej rosyjskiej inwazji na Ukrainę (...) opierają się na ocenach kilku osób z NATO i kół bezpieczeństwa, z których część miała wgląd w możliwe plany rosyjskiego ataku".

Reklama

Według wysokiego rangą źródła z kręgów bezpieczeństwa, rosyjska armia - gdyby Putin wydał taki rozkaz - przeprowadziłaby "jednoczesny atak z północnego Krymu, przez separatystyczne obszary na wschodzie i na północ" Ukrainy. Tak ocenia to zarówno NATO, jak i ukraiński wywiad wojskowy. Atak może nastąpić "pod koniec stycznia, na początku lutego", jeśli Ukraina i NATO nie zgodzą się na żądania Putina.

Trzy fazy ataku

"Inne osoby z otoczenia NATO widzą natomiast atak w trzech fazach, przy czym każda z nich mogłaby być jednocześnie ostatnią operacją, gdyby reakcja Zachodu na inwazję doprowadziła do ponownej oceny sytuacji" - pisze "Bild".

W pierwszej fazie inwazji zostanie opanowane południe Ukrainy "zarówno w celu zabezpieczenia dostaw dla Krymu, jak i odcięcia Ukrainy od morza, a tym samym od dostaw" - powiedział "Bildowi" urzędnik ds. bezpieczeństwa.

Rosja planuje wykorzystać desantowce, które wiosną zostały przetransportowane z Bałtyku, "do przewozu czołgów i żołnierzy z Krymu w okolice Odessy" – powiedział wysoki rangą oficer wywiadu zachodniego.

Inny wysoki rangą wojskowy oświadczył "Bildowi", że rosyjskie plany przewidują przeprowadzenie desantu "na wschód od Odessy między miejscowościami Fontanka i Koblewe" i otoczenia Odessy.

W tym samym czasie w rejonie Chersonia miałyby być prowadzone "operacje powietrzne sił Specnazu", blokujące mosty na Dnieprze i w ten sposób odcinające dostawy dla Ukraińców. "Z Krymu początkowo prowadzony byłby +tylko+ ostrzał artyleryjski na pozycje ukraińskie, co związałoby tu oddziały ukraińskie i nie byłyby one w stanie odzyskać znajdujących się za nimi mostów".

"Rosyjskie jednostki pancerne, wspierane przez marynarkę wojenną i lotnictwo, posuwałyby się na zachód z okupowanego terytorium Donbasu we wschodniej Ukrainie, a następnie rozdzieliłyby się i ruszyły z jednej strony w kierunku Zaporoża, a z drugiej strony w kierunku Krymu" - pisze "Bild".

Etap drugi przewiduje, że "równolegle z pierwszą fazą wojny, lotnictwo i rakiety balistyczne Putina osłabiłyby potencjał militarny Ukrainy na terenie całego kraju".

"Jeśli Kreml uzna, że są ku temu warunki, rosyjskie jednostki czołgowe mogłyby przekroczyć granicę w obwodach ługańskim i charkowskim i ruszyć na miasta Dniepr i Połtawę" - pisze "Bild"."Najpierw otoczyliby miasta i odcięli je od dostaw prądu, gazu i żywności. Po kilku tygodniach Rosjanie będą mogli świętować jako wybawcy ludności cywilnej, wkroczyć do poddanych miast i uratować ludność ukraińską od śmierci głodowej lub zimna" - wyjaśnia jeden z oficerów.

W trzeciej fazie armia rosyjska posuwałaby się z północy w kierunku Kijowa. "Oczywiście może to nastąpić również na początku wojny, jeśli okoliczności będą tego wymagały" - powiedziało źródło w rozmowie z "Bildem".

Czy Białoruś weźmie udział w inwazji?

"Wśród natowskich strategów nie ma pewności, czy reżim (Alaksandra) Łukaszenki weźmie udział w działaniach wojennych z Białorusi. Choć dyktator Łukaszenka niedawno to zapowiedział, nie jest to jeszcze pewne" - pisze niemiecki dziennik.

Gdyby Białoruś została przygotowana jako punkt wyjściowy dla ataków rosyjskich lub nawet białoruskich, rosyjski plan polegałby na okrążeniu Kijowa od północnego wschodu i północnego zachodu. Następnie siły rosyjskie miałyby "maszerować mniej więcej do linii Korosteń-Humań, aby odciąć dostawy z zachodniej Ukrainy, a następnie czekać na kapitulację Kijowa i tym samym Ukrainy pod presją Zachodu".

"W wyniku takiego scenariusza, którego plany Kreml najwyraźniej już opracował i o których wiedzą zachodnie agencje wywiadowcze, Rosja zajęłaby około dwóch trzecich obecnego terytorium Ukrainy" - pisze "Bild".

Tymczasem "wojskowi nie widzą nadziei na obronę Ukrainy" - zauważa gazeta. "Ukraińcy walczyliby, ale nie byliby w stanie wytrzymać poważnego ataku Rosjan" - powiedział gazecie wysoki rangą urzędnik. "Jeśli nie zostaną całkowicie zniszczone", to siły ukraińskie wycofałyby się na zachód kraju.

Inny oficer mówi dziennikowi: "Amerykańskie pociski przeciwpancerne Javelin nie wystarczą na wszystkie rosyjskie czołgi, a tureckie drony Bayraktar są łatwym łupem dla rosyjskich myśliwców".

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)