W cieniu rozmów o zwiększeniu pomocy wojskowej i finansowej dla Ukrainy, które zdominowały efektowną przedświąteczną wizytę Wołodymyra Zełenskiego w Waszyngtonie, znalazła się inna kwestia, wykraczająca poza bieżące priorytety wojskowe i dramaty rzeczywistości wojennej: jak w przyszłości osądzić rosyjskich zbrodniarzy na czele z Putinem i resztą kremlowskiej elity. Od kilku miesięcy wysłannicy Kijowa zabiegają o poparcie kluczowych stolic i światowej opinii publicznej dla utworzenia specjalnego trybunału, którego zadaniem byłoby pociągnięcie do odpowiedzialności uwikłanych w inwazję przywódców reżimu. Rozgrywaną na forach dyplomatycznych, eksperckich i społecznościowych kampanią od strony oficjalnej zawiadują wiceszef prezydenckiej kancelarii Andrij Smirnow i specjalista prawa międzynarodowego z resortu dyplomacji Anton Korynewycz. Zanim Zełenski wyruszył w historyczną podróż za Atlantyk, duet zrobił tour po licznych instytucjach i ośrodkach wpływu: od ONZ, OBWE i Rady Europy przez rządy i parlamenty krajowe po prestiżowe think tanki i stowarzyszenia adwokackie. W misję włączyła się żona ukraińskiego prezydenta Ołena, która podczas wizyty w Wielkiej Brytanii apelowała w sprawie specjalnego trybunału do tamtejszych parlamentarzystów. Oddolnej, obywatelskiej akcji ton nadaje Centrum Wolności Obywatelskich, organizacja broniąca praw człowieka, jeden z trzech tegorocznych laureatów Pokojowej Nagrody Nobla.
Ukraińcy powołują się na zgodne opinie prawników i podkreślają, że ani Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK), ani ich rodzimy wymiar sprawiedliwości czy jakikolwiek inny sąd nie mają obecnie mandatu do tego, by rozliczyć matkę wszystkich zbrodni wojennych dokonanych przez Rosję: zbrodnię agresji - obejmującą nie tylko rozpoczęcie i prowadzenie działań zbrojnych, lecz także ich planowanie i przygotowanie.
- Musimy zbudować konieczną infrastrukturę prawną (…), tak jak to się stało po II wojnie światowej - podkreślał w jednym z przemówień Zełenski, nawiązując do decyzji aliantów o stworzeniu trybunału w Norymberdze, który skazał grupę przywódców III Rzeszy za wszczęcie wojny napastniczej i nielegalną okupację. Był to jak dotąd jedyny sąd upoważniony do rozstrzygnięcia o odpowiedzialności państwa za użycie siły militarnej, a nie tylko czynów popełnionych na wojnie przez poszczególne jednostki. W jego statucie wpisano bowiem prawo badania zbrodni przeciwko pokojowi - nowej wówczas kategorii naruszeń, której koncepcję opracował sowiecki prawnik Aron Trainin.
Reklama
Częste odniesienia Zełenskiego i jego współpracowników do trybunału norymberskiego jako wzorca dla międzynarodowej sprawiedliwości nie wynikają jedynie z luk obecnego systemu. Równie ważną rolę co względy pragmatyczne odgrywają kwestie symboliczne. Specjalny trybunał dla Putina miałby wyeksponować bezprecedensową, rewanżystowską naturę rosyjskiej napaści: najjaskrawszego naruszenia suwerenności i integralności terytorialnej niezależnego państwa od ponad 80 lat, lecz także brutalnego ataku na cały liberalny porządek globalny, który przypieczętował zwrot Moskwy ku imperialistycznej logice władzy.
Zełenskiemu i jego obozowi udało się zjednać do swojego zamysłu Komisję Europejską, której przewodnicząca Ursula von der Leyen pod koniec listopada zaproponowała dwie opcje: pierwsza to trybunał międzynarodowy ad hoc przy ONZ, ustanowiony na podstawie traktatu; druga to wyspecjalizowany sąd hybrydowy, wpisany w krajowy wymiar sprawiedliwości, lecz z udziałem sędziów z różnych państw. Szczególnie ta pierwsza idea cieszy się poparciem sporego grona akademików i byłych dyplomatów. Założenie jest takie, że trybunał do osądzenia Kremla działałby równolegle do MTK, do którego należeć będzie rozstrzygnięcie, czy Rosjanie są winni zbrodni wojennych, zbrodni przeciwko ludzkości i ludobójstwa. Minister spraw zagranicznych Holandii Wopke Hoekstra zadeklarował niedawno, że jego kraj jest gotowy wziąć na siebie rolę gospodarza. Haga to nieoficjalne centrum międzynarodowego wymiaru sprawiedliwości - ma tam swoją siedzibę MTK, a także Trybunał Specjalny dla Libanu i nadzwyczajna izba ds. zbrodni wojennych w Kosowie. Działał tam również trybunał, przed którym stanęli sprawcy ludobójstwa w byłej Jugosławii. Każdy z tych sądów w praktyce okazał się bardzo niedoskonałym mechanizmem rozliczania win.

Cały tekst przeczytasz w weekendowym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej" lub na eGDP.