Kazachstan a Rosja

“Wiedza o rosyjskiej kolonizacji jest dziś na świecie niewielka”, uważa wykładowca socjologii na Pitzer College w kalifornijskim Claremont, przypominając, że niewiele osób ma świadomość, że blisko związany z Rosją naród kazachski dużo wycierpiał od swego sąsiada.

Przykładem prześladowań, jak zauważył, jest wywołany przez Moskwę głód w Kazachstanie w latach 30. XX w., w efekcie którego zginęło 40 proc. Kazachów.

Reklama

Dodał, że podbite w XIX w. przez Rosję tereny zamieszkane przez Kazachów przez wiele lat doświadczały też zatruwania środowiska wskutek prób nuklearnych przeprowadzanych z inicjatywy Kremla.

Rosja podbija sąsiednie ziemie

Prof. Junisbai w rozmowie z hiszpańskim dziennikiem wskazał na próby zrzucania przez rosyjską opozycję winy za wojnę na Ukrainę na prezydenta Rosji Władimira Putina. Zaznaczył, że jest to duże uproszczenie, a zarazem forma ukrycia fenomenu rosyjskiego imperializmu, podbijającego przez stulecia sąsiednie ziemie.

“Rosyjska inwazja na Ukrainę sprawiła, że dziś trudno nie patrzeć na Rosję jako na siłę kolonialną”, stwierdził pochodzący z Kazachstanu socjolog, nazywając Moskwę “Wielkim Bratem” tego kraju.

“Dziś rzadko kto chce tu być rządzony przez Rosjan"

Dodał, że wraz z trwającą wojna na Ukrainie wpływy Rosji na świecie, szczególnie w Azji Środkowej maleją. “Prezydent Kazachstanu Kasym-Żomart Tokajew też próbuje je ograniczyć”, odnotował ekspert.

Podkreślił, że od czasu upadku ZSRR liczba rdzennych mieszkańców Kazachstanu wzrosła z 50 do 70 proc., a w kraju tym nasila się promowanie języka kazachskiego kosztem rosyjskiego.

“Dziś rzadko kto chce tu być rządzony przez Rosjan. Szczególnie po okropieństwach spowodowanych przez Rosję na Ukrainie”, ocenił prof. Azamat Junisbai, dodając, że Kreml wciąż jednak traktuje Kazachstan niczym swoją prowincję.

Marcin Zatyka (PAP)