Jak informuje gazeta, Rosja wycofała ze swojej głównej bazy wszystkie trzy uderzeniowe okręty podwodne klasy Kilo i dwie fregaty rakietowe i jeden okręt patrolowy, przemieszczając je do Noworosyjska. Inne okręty, w tym okręt desantowy i kilka mniejszych statków rakietowych oraz nowe trałowce, zostały przesunięte do Feodozji na Krymie. Mają one według cytowanych analityków oferować lepszą ochronę.

Według "WSJ" jest to symboliczna, jednak niezwykła porażka Władimira Putina i efekt serii ukraińskich uderzeń, które zniszczyły dwa rosyjskie okręty i kwaterę główną Floty Czarnomorskiej. Dziennik cytuje słowa brytyjskiego wiceministra obrony Jamesa Heappeya podczas konferencji Warsaw Security Forum, który uznał rozproszenie okrętów za "funkcjonalną porażkę" rosyjskiej floty. Nie oznacza to jednak, że Rosjanie nie będą w stanie w dalszym ciągu wystrzeliwać rakiet z Morza Czarnego.

"Głównym czynnikiem w tej decyzji jest fakt, że do tej pory Zachód zakazywał Ukrainie stosowania zachodniej broni do uderzeń wewnątrz granic Federacji Rosyjskiej z 2014 r." - stwierdził rosyjski analityk morski Michaił Barabanow. "WSJ" zaznacza jednak, że Ukraina przeprowadziła atak na Noworosyjsk z użyciem własnych dronów.

Reklama

Inny cytowany ekspert, Yoruk Isik z firmy konsultingowej Bosphorus Observer, stwierdził, że zdjęcia satelitarne pokazują, że w Teodozji Rosjanie rozstawili sieci i barki przy dojściu do portu, co pokazuje obawy Moskwy o dalsze ataki na jej okręty.

Jak powiedziała w środę rzeczniczka sił ukraińskich na południu kraju Natalia Humeniuk, w rezultacie ukraińskich uderzeń rosyjskie okręty wojenne już od dawna nie zbliżają się do brzegów Ukrainy kontrolowanych przez władze w Kijowie. Oznajmiła, że jednostki wroga pozostają aktywne w odległości co najmniej 100 mil morskich, czyli około 185 km od wybrzeża Ukrainy.