Nie mogąc sobie poradzić z nacierającymi w obwodzie kurskim ukraińskimi żołnierzami, Rosjanie postanowili zaatakować z innej strony. Władze Kremla oficjalnie zaczęły ścigać niektórych dziennikarzy i zapowiadają zemstę.
Rosja chce zamknąć zachodnich dziennikarzy
Nienawiść Rosjan skupiła się teraz na dziennikarzach, którym po kilkunastu dniach trwania ukraińskiej ofensywy udało się pojechać do zajętych terenów obwodu kurskiego, między innymi do Sudży. Z samego oka cyklonu opisywali życie Rosjan, którzy pozostali w zajętym przez Ukraińców mieście, pokazywali, jak dostarczana jest im pomoc humanitarna i relacjonowali postępy na froncie. Tego już dla Kremla, przyzwyczajonego do posłuszeństwa i jednego „słusznego” przekazu, było zbyt wiele. Władze postanowiły ścigać dziennikarzy.
„Wszczęto sprawy karne i są one prowadzone przeciwko amerykańskiemu dziennikarzowi Nickowi Peytonowi Walshowi oraz ukraińskim korespondentom Borovikowi Olesi Nikołajewnej i Butsko Dianie Władimirownej” – podało w komunikacie prasowym rosyjskie FSB.
Podobne sprawy karne wszczęto wobec włoskich dziennikarzy: Simone Traini i Stefani Battistini, a dostało się też Francuzowi, Pierre Alonso, korespondentowi gazety La Croix. Wszyscy oni oskarżani się o nielegalne przekroczenie granicy, za co grozić może nawet do 5 lat pozbawienia wolności.
Zemsta Rosjan. Grożą ściganiem po całym świecie
A o tym, iż Rosjanie poważnie podchodzą do zarzutów, świadczyć może fakt, że do akcji wkroczyło również rosyjskie MSZ. Resort dyplomacji wezwał przedstawicieli dyplomatycznych wszystkich tych państw na dywanik i wyraził swe oburzenie.
- Każdy przypadek nielegalnego wjazdu zagranicznych dziennikarzy do obwodu kurskiego zostanie zbadany – poinformowała Maria Zacharowa, rzeczniczka MSZ.
Dla FSB samo zbadanie to jednak zbyt mało i służba ta ostrzegła, że w niedługiej przyszłości wszyscy dziennikarze, którzy pojawią się w obwodzie kurskim bez zgody władz rosyjskich, „zostaną umieszczeni na międzynarodowej liście osób poszukiwanych”. Groźby te najwyraźniej mało na kim robią wrażenie, gdyż pojawia się coraz więcej relacji z zajętych przez Ukrainę rosyjskich terenów, a wygląda na to, iż Rosja po prostu nie przyjmuje do wiadomości, że ktoś śmiał wkroczyć na jej terytorium. Nie potrafią wygrać w polu, to imają się wszystkiego, aby ograniczyć dopływ informacji.