Mimo narastających problemów gospodarczych, Rosja nadal nie wyrzeka się swych ambicji kosmicznych, co rusz chwaląc się coraz to nowymi rakietami, mogącymi wynosić w kosmos towary, a także broń. I nic dziwnego, że i ten biznes znaleźć miał się na celowniku Amerykanów. I to w odległym Kazachstanie.
Rosja może przegrać wyścig o kosmos
A to właśnie tam, na terenie Kazachstanu, znajduje się jeden z najważniejszych rosyjskich kosmodromów – Bajkonur. Obiekt ten formalnie należy do kazachskiego państwa, ale jest dzierżawiony Rosjanom. Mimo tego Kazachstan ponosi wielkie koszty jego utrzymania, a gdy władze państwa zaczęły myśleć o oszczędnościach, nagle chęć pomocy wyrazić miał sam Elon Musk.
- Nie będę ukrywał, że pan Elon Musk zwrócił się do mnie z pomysłem wykonania tej samej pracy, jaka jest obecnie wykonywana w administracji Trumpa. Ma tam dział optymalizacji. Zaoferował swoje usługi i powiedział, że ma pomysł. Zaprosiłem go i powiedziałem: „Chodź, popracujemy razem, załóżmy grupę roboczą. Jeśli widzisz jakieś obszary, w których możesz dokonać cięć wydatków” – powiedział podczas rządowej odprawy wicepremier i minister gospodarki Kazachstanu, Serik Żhumangarin, cytowany przez rosyjską „Nową Izwiestję”
Przedstawiciele władz Kazachstanu łaskawym okiem spojrzeli na "ofertę Muska", ale jednocześnie zastrzegli, że ich kraj jest „państwem socjalnym” i nie pozwolą oszczędzać na wydatkach w tej dziedzinie. To w takim radzie gdzie najlepiej poszukać oszczędności? Rosyjskie media nie mają wątpliwości, że w miejscu, którego likwidacja będzie na rękę zarówno Kazachstanowi, jak i Muskowi, który prowadzi własny kosmiczny biznes, czyli w okolicach kosmodromu Bajkonur.
Utrata kosmodromu bolesna dla Rosjan
Kosmodrom jest obecnie dzierżawiony przez Rosję, która rocznie płaci z tego tytułu Kazachstanowi 115 milionów dolarów rocznie, a umowa podpisana jest do 2050 roku. Jak jednak informuje Nowa Izwiestja, Rosjanie sami zaczęli się stamtąd wycofywać po wybudowaniu własnego kosmodromu Wostocznyj. Przekazali między innymi Kazachstanowi 11,6 tys. hektarów gruntów oraz 234 obiekty kosmodromu. Z dzierżawy wycofano również wyrzutnię rakiet Zenit-M, którą przekształcono we wspólny, rosyjsko-kazachski projekt o nazwie „Bajterek”.
„Kazachstan zainwestował w tę branżę i planuje dalsze inwestycje rzędu dziesiątek miliardów rubli. Jest to znacząca kwota, gdyż planowany deficyt budżetu republikańskiego na rok 2025 wynosi 4,1 biliona tenge - co stanowi 16% wszystkich przewidywanych wydatków. Jeśli Kazachstan zrezygnuje z projektu Bajterek, Roskosmos będzie musiał zaliczyć wszystkie wydatki na stworzenie rakiety nośnej średniej klasy Sojuz-5 do strat” – informuje Nowa Izwiestja.
Te słowa w Kazachstanie potraktowali bardzo poważnie
Całkowita utrata Bajkonuru byłaby dla Rosjan niezwykle bolesna, bowiem to właśnie stamtąd nadal startują takie rakiety jak: Sojuz, Proton-M, czy załogowe statki kosmiczne Progress, dostarczające zaopatrzenie na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Problemem dla Rosjan nie są jednak same statki kosmiczne, ale mieszkańcy miasta Bajkonur, których jest aż 76 tysięcy. W lwiej części są to Rosjanie i to właśnie Rosja zajmuje się finansowaniem dla nich całej opieki socjalnej i zdrowotnej.
Gdy wiadomość o rzekomej rozmowie kazachskiego wicepremiera z Elonem Muskiem lotem błyskawicy zaczęła roznosić się po rosyjskich mediach, władze kraju zaczęły nabierać dystansu do tego pomysłu. Oświadczyły, że wicepremier wcale nie rozmawiał z Muskiem, pod którego ktoś miał się podszyć, ale zastrzegły też, że „treść przekazanej optymalizacji wydatków według zasad Muska nie uległa zmianie”. Wynika z tego, że choć same padły ofiarą żartu, to jednak podrzucony przez żartownisia pomysł bardzo się w Kazachstanie spodobał.