"Jeśli chodzi o przesiedleńców, to jedni przyjeżdżają, inny wyjeżdżają, ale 200 tys. jest stale. Teraz nie da się znaleźć we Lwowie żadnego pokoju na wynajem lub pokoju w hostelu czy mieszkania" - zaznaczył mer.

W opinii Sadowego Rosjanie atakują Lwów, by po pierwsze zniszczyć obiekty infrastruktury cywilnej, po drugie, by zastraszyć ludzi i po trzecie, by zademonstrować NATO swoją siłę.

Według niego wojna "w tej czy innej fazie będzie trwać jakoś do końca lata". "Możliwe, że następne miesiące będą trudne. Możliwe, że latem trochę będzie spokojniej" - prognozował mer.

Reklama

"Więc obliczamy nasze siły na długo. Powiem krótko. Nie czuję euforii, że jutro się skończy. Jeśli się skończy do września taka ostra faza, to będzie dobrze" - podkreślił Sadowy.

Pytany o to, co może być dalej, po wrześniu, nie wykluczył czasowej przerwy. "Ale ile będzie trwać, trudno przewidzieć. Może tydzień, może miesiąc, może rok. Może trochę więcej. To zależy, jak świat zaakceptuje zakończenie aktywnej fazy wojny" - dodał Sadowy.

"Bo dziś rosyjska agentura na całym świecie zaczyna narzucać taką narrację, że Rosja nie może przegrać. A my musimy dać do zrozumienia, że Rosja przegra tę wojnę (...). I kierownictwo Rosji ma całkowicie się zmienić. Bo ludzie, którzy zadali taki ból naszemu krajowi, w ogóle cywilizowanemu światu, nie mają prawa więcej podejmować żadnych decyzji i siedzieć za jednym stołem z tymi, kto podejmuje decyzje z punktu widzenia światowego porządku" - ocenił mer Lwowa.