Gdy 24 lutego na Ukrainę spadły pociski wystrzelone z okupowanego przez Rosję Krymu, przestrzeń TikToka błyskawiczne wypełniły relacje ze strefy wojny. Należąca do chińskiej firmy ByteDance aplikacja umożliwia publikację krótkich nagrań wideo, które mogą zobaczyć wybrani przez algorytm internauci. Pierwotnie pojawiały się tam wyłącznie treści rozrywkowe, lecz z czasem tiktokerzy zaczęli wykorzystywać platformę do podejmowania trudniejszych tematów. Dziś TikTok jest pełen materiałów o psychologii czy polityce. A także o wojnie.
– Zainteresowanie aplikacją wzrosło w czasie pandemii. Tylko w Polsce korzysta z niej już ok. 8 mln osób. Mamy do czynienia z niemal czterokrotnym wzrostem w ciągu ledwie kilku lat – tłumaczy Magdalena Wysocka z agencji GetHero, kierująca realizowanym we współpracy z Uniwersytetem SWPS badaniem dotyczącym społeczności TikToka w Polsce.
Z aplikacji nie korzystają wyłącznie nastolatki. – Kiedyś łatwiej było opisać grupę użytkowników. Wiedzieliśmy, że to dzieciaki – mówi. I dodaje, że teraz korzystają z niej przede wszystkim osoby od 16. do 27. roku życia. – Z jednej strony widzimy młodych, generację Z, która stworzyła na platformie własny metajęzyk. Z drugiej jest wiele osób starszych, które się w TikToka wkręciły i doskonale rozumieją, co się tam dzieje – wyjaśnia.

Lekiem ironia

Reklama
Ukraińscy tiktokerzy pokazują puste półki w sklepach oraz oprowadzają po schronach, w których teraz żyją. Niektórzy prowadzą wideopamiętniki: opowiadają o swoich doświadczeniach oraz pokazują zniszczenia dokonane przez rosyjskie wojska, tłumaczą też zawiłości historyczne i polityczne Europy Wschodniej. Nagrania wrzucają także żołnierze, pokazując efekty swojej walki. A na jednym z nich wojskowi zwracali się do brytyjskiego wokalisty Eda Sheerana z prośbą o nagłośnienie tragedii, która dotknęła ich kraj.