Wielka Brytania ma prawo jednostronnie wycofać wniosek o wyjście z Unii Europejskiej - orzekł w poniedziałek Trybunał Sprawiedliwości UE, stwarzając władzom w Londynie możliwość potencjalnej zmiany decyzji w sprawie Brexitu.

"Takie wycofanie, ustalone zgodnie z wymogami konstytucyjnymi, oznaczałoby, że Zjednoczone Królestwo pozostałoby w UE na warunkach, które nie uległy zmianie, jeśli chodzi o status państwa członkowskiego" - podkreślili sędziowie.

Orzeczenie, wydane przez TSUE w pełnym składzie, zostało ogłoszone na dzień przed głosowaniem brytyjskiej Izby Gmin w sprawie porozumienia dotyczącego Brexitu. Wzmacnia ono obóz opowiadających się za pozostaniem Zjednoczonego Królestwa w UE.

Pytanie prejudycjalne w tej sprawie złożył w TSUE szkocki sąd, do którego zwrócili się proeuropejscy politycy i aktywiści liczący na to, że w razie zorganizowania drugiego referendum w sprawie Brexitu lub upadku rządu premier Theresy May możliwe byłoby jednostronne wycofanie się Wielkiej Brytanii z procesu wyjścia z UE.

Główną praktyczną konsekwencją decyzji TSUE, która rozstrzyga wątpliwości prawne i będzie miała znaczenie nie tylko dla Brexitu, ale dla całej UE w przyszłości, jest stwierdzenie, że pozostałe państwa członkowskie nie mają nic do powiedzenia w przypadku zmiany decyzji o wyjściu z UE. Gdyby Rada Europejska musiała wydać jednomyślną zgodę na wycofanie się z procedury Brexitu, otwierałoby to drogę do kolejnych negocjacji.

Reklama

Procedura opisana w art. 50 Traktatu o UE mówi, że każde państwo członkowskie może, zgodnie ze swoimi wymogami konstytucyjnymi, podjąć decyzję o wystąpieniu ze Wspólnoty. Przepisy te nie wspominają jednak, co w przypadku zmiany takiej decyzji. Prawo unijne przewiduje, że po uruchomieniu art. 50 następuje dwuletni okres, podczas którego odbywają się negocjacje dotyczące umowy o warunkach wyjścia kraju z UE. Dla Wielkiej Brytanii okres ten kończy się 29 marca przyszłego roku.

Zgodnie z orzeczeniem TSUE tylko do tego czasu (lub do czasu wejścia w życie umowy o Brexicie) możliwe byłoby jednostronne wycofanie się Wielkiej Brytanii z decyzji o opuszczeniu UE. Sędziowie wskazali, że decyzja taka musi być podjęta zgodnie z wymogami konstytucyjnymi danego państwa, co w tym przypadku oznacza zgodę brytyjskiego parlamentu. Wymogiem jest też pisemne powiadomienie o tej decyzji Rady Europejskiej, w której zasiadają szefowie państw i rządów UE.

W orzeczeniu wskazuje się, że do wycofania wniosku o wyjście ze Wspólnoty niepotrzebna byłaby jednomyślna zgoda pozostałych 27 państw członkowskich. To porażka służb prawnych Komisji Europejskiej i Rady UE, które utrzymywały, że bez takiej zgody nie można zastopować Brexitu.

TSUE wskazał tymczasem, że uzależnienie wycofania się z procedury art. 50 od aprobaty Rady Europejskiej oznaczałoby przekształcenie suwerennego prawa państwa UE (do zmiany decyzji w sprawie wyjścia z UE) w prawo warunkowe, tj. zależne od zgody pozostałych stolic. Byłoby to niezgodne z zasadą, że państwa członkowskiego nie można zmusić od odejścia z UE wbrew jego woli.

Jeden z oponentów Brexitu, szkocki europoseł Alyn Smith (Zieloni), który był w grupie inicjatorów sprawy, która doprowadziła do rozstrzygnięcia TSUE, pozytywnie ocenił decyzję sędziów w Luksemburgu. "Dzisiejsze orzeczenie to jasny sygnał skierowany do brytyjskich parlamentarzystów przed jutrzejszym głosowaniem, że jest wyjście z tego bałaganu, światełko w tunelu, dla gospodarki, miejsc pracy i miejsca Wielkiej Brytanii na światowej arenie" - podkreślił Smith, cytowany przez agencję Reutera.

Przeciwko wynegocjowanej umowie o wyjściu Wielkiej Brytanii z UE, forsowanej przez premier Theresę May, jest wielu eurosceptycznych posłów jej własnej Partii Konserwatywnej. Przeciw porozumieniu zamierzają głosować w Izbie Gmin także zwolennicy pozostania kraju we Wspólnocie.

>>> Czytaj też: Macron na kolanach. Jego upadek oznaczałby fatalne wieści dla UE