Z wypowiedzi Francuza wynika, że brytyjska premier Theresa May powinna przedstawić unijnej "27" konkretny plan, aby była zgoda na odłożenie w czasie brexitu. Wniosku jeszcze formalnie nie ma, a w czwartek mają się nim zajmować przywódcy państw UE. Aby wyjście Wielkiej Brytanii zostało odłożone, muszą się na to zgodzić jednomyślnie wszystkie kraje unijne.

"Szefowie państw i rządów będą musieli podjąć decyzję w tej sprawie na podstawie precyzyjnego wniosku pani May i uzasadnienia w sprawie przedłużenia. Przedłużenie oznacza więcej niepewności, przedłuży proces (brexitu), będzie miało swoje koszty. Niezależnie od tego, czy będzie to krótki, czy długi okres, będzie to miało swoje reperkusje" - podkreślił Barnier na konferencji prasowej. Dodał, że "trzeba pamiętać o konsekwencjach dla wyborów europejskich w maju".

Jak zaznaczył jeśli szefowa brytyjskiego rządu poprosi o przedłużenie brexitu przed Radą Europejską w czwartek, szefowie państw i rządów 27 krajów członkowskich będą oceniać powody i korzyści jakie miałyby się z tym wiązać. "Liderzy UE będą potrzebować konkretnego planu Wielkiej Brytanii, aby podjąć decyzję. Kluczowe pytanie będzie dotyczyło tego, czy przedłużenie zwiększa szanse na ratyfikację umowy o wyjściu" - zaznaczył.

Barnier kolejny raz powtórzył, że jeśli Wielka Brytania chce opuścić UE w uporządkowany sposób, wynegocjowana umowa jest jedyną możliwą podstawą do tego. "Ze względu na brak ratyfikacji tego porozumienia stajemy teraz naprzeciw prawdziwej niepewności, która dotyczy zarówno Zjednoczonego Królestwa jak i UE oraz oczywiście wszystkich jej państw członkowskich. Żeby skończyć z tym okresem niepewności potrzebujemy decyzji Wielkiej Brytanii" - zaznaczył.

Reklama

Przypomniał w tym kontekście, że w ubiegłym tygodniu Izba Gmin zagłosowała przeciwko porozumieniu o wyjściu Zjednoczonego Królestwa z UE i przeciwko scenariuszowi brexitu bez umowy. "Głosowanie przeciwko bezumownemu brexitowi nie sprawia, że on się nie wydarzy. Wszyscy muszą teraz sfinalizować wszelkie przygotowania do scenariusza bezumownego brexitu. Ze strony unijnej jesteśmy przygotowani" - zapewniał Barnier.

Z jego słów wynika, że o ile nie ma mowy o renegocjacji umowy, to Londyn może poprosić o przedłużenie brexitu, by przepracować deklarację polityczną na temat przyszłych relacji; jest to dokument towarzyszący umowie o wyjściu, ale nie będący jego częścią. Barnier zaznaczył, że deklaracja polityczna może być bardziej ambitna, jeśli większość w Izbie Gmin wyraziłaby takie życzenie.

"Jeśli nie, jaki byłby cel i wynik przedłużenia? Jak możemy zapewnić, że pod koniec przedłużonego okresu, nie będziemy z powrotem w tej samej sytuacji co dziś? W każdym przypadku Rada Europejska będzie musiała ocenić jaki jest najlepszy interes UE. Przedłużenie niepewności bez jasnego planu zwiększyłoby koszty gospodarcze dla naszych firm i mogłoby mieć również koszty polityczne dla UE" - mówił główny negocjator. Dodał, że brytyjski parlament i rząd powinny bardzo szybko zdecydować czego w takiej sytuacji chcą.

Główny negocjator oświadczył, że władze UE będą chciały wiedzieć "jaki proces polityczny" będzie podstawą odłożenia daty wyjścia. Jak mówił chodzi o proces polityczny w Izbie Gmin lub w ogólnej politycznej dyskusji w Wielkiej Brytanii. Ta druga opcja została odczytana przez niektórych obserwatorów jako sugestia do kolejnego referendum, które byłoby dobrym uzasadnieniem przedłużenia brexitu. Według dotychczasowych ustaleń Wielka Brytania ma opuścić Wspólnotę o północy z 29 na 30 marca.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)