Jak poinformowały PAP źródła dyplomatyczne głosowanie odnośnie preferowanego kandydata Rady UE było tajne. Za byłą szefową rumuńskiej agencji ds. walki z korupcją (DNA) opowiedziało 17 przedstawicieli państw członkowskich z 22 biorących udział w głosowaniu.

Kovesi została usunięta ze stanowiska przez władze Rumunii. Później Bukareszt usiłował utrącić w Radzie UE, gdzie zasiadają państwa członkowskie, jej kandydaturę na szefa prokuratury europejskiej. Kovesi swoją działalnością bardzo mocno przyczyniła się do ograniczenia korupcji w Rumunii, ale naraziła się przy tym wielu politykom, ścigając nadużycia również wśród elit władzy.

Państwa członkowskie UE do tej pory wskazywały Francuza Jean-Francois Bohnerta jako swojego preferowanego kandydata, mimo że niezależny panel ekspertów, uznał, że to Kovesi ma lepsze kwalifikacje. Jednak Parlament Europejski w swoim mandacie do negocjacji postawił sprawę na ostrzu noża i opowiedział się za Rumunką.

W tej sytuacji instytucje, które podejmują decyzję wspólnie, nie mogły dość do porozumienia. W związku z impasem fińska prezydencja zdecydowała się przeprowadzić głosowanie, by sprawdzić, czy jest większość do zmiany decyzji Rady UE. "Państwa członkowskie pokazały elastyczność, by przesunąć się w stronę oczekiwań Parlamentu Europejskiego" - powiedziało PAP źródło unijne.

Reklama

W przyszłym tygodniu ma się obyć spotkanie negocjatorów z obu stron, by podjąć formalną decyzję. Prokuratura europejska, która ma prowadzić sprawy przestępstw związanych z nadużyciami finansowymi, korupcją, praniem brudnych pieniędzy i poważnymi transgranicznymi oszustwami związanymi z VAT na kwotę powyżej 10 mln euro, rozpocznie działalność do końca 2020 r.

Do tej pory do prokuratury europejskiej przystąpiły 22 państwa członkowskie. Pięć - Polska, Węgry, Szwecja, Dania i Irlandia - nie zdecydowały się na ten krok. Proceduralnie nie ma jednak przeszkód, żeby zrobiły to w dowolnej chwili. Siedziba prokuratury europejskiej będzie się mieściła w Luksemburgu.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)