MiGi miały trafić na złom, trafią do Ukrainy?
Plan rządu zakłada przekazanie pozostałych samolotów MiG-29 Siłom Powietrznym Ukrainy. Maszyny te, pochodzące jeszcze z czasów Układu Warszawskiego, służyły Polsce od lat 90., ale według Sztabu Generalnego osiągnęły już kres swojej eksploatacji i nie nadają się do dalszej modernizacji. Zamiast trafić na złom, mogą jeszcze odegrać rolę na ukraińskim froncie, w wojnie, która trwa już kilka lat.
Polska, jak mówi wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz, chce w zamian skorzystać z ukraińskich doświadczeń w zakresie dronów i systemów antydronowych. To potencjalnie korzystna wymiana, przestarzały sprzęt za nowoczesną technologię. Problem w tym, że planowana decyzja nie została skonsultowana z prezydentem, który jako zwierzchnik Sił Zbrojnych ma konstytucyjne prawo do udziału w tego typu działaniach. Drugi problem, nie wiemy od Ukrainy, że przekazałaby ona takie technologie i jakie.
Szef BPM: „Zaskoczenie i smutek”
- Zwierzchnik Sił Zbrojnych w tym kontekście powinien być konsultowany, a nie był, co, konstatuję ze smutkiem. Nie świadczy to o profesjonalizmie po stronie rządowe– mówił Marcin Przydacz na konferencji prasowej przed wylotem prezydenta Nawrockiego na Łotwę. Zaznaczył, że w przeszłości wszystkie decyzje o przekazywaniu sprzętu wojskowego Ukrainie były podejmowane za zgodą głowy państwa. Dziś – jak podkreślił – prezydent dowiaduje się o nich z mediów.
To może świadczyć o złej woli, a być może nawet o próbie odsuwania prezydenta od procesów decyzyjnych w zakresie obronności mówił Przydacz. Zdaniem jego i wielu komentatorów, taka sytuacja nie powinna mieć miejsca w państwie demokratycznym, gdzie współpraca najważniejszych instytucji jest kluczowa dla stabilności i bezpieczeństwa.
Wojsko potwierdza: MiGi są na granicy użyteczności
Sztab Generalny Wojska Polskiego przyznaje, że przekazywane Ukrainie samoloty są wyeksploatowane i nie mają przyszłości w polskiej armii. Choć wciąż mogą pełnić funkcje bojowe, to ich dalsze użytkowanie przez Polskę byłoby nieefektywne ekonomicznie i technicznie. Oficjalne stanowisko wojskowych mówi jasno, to koniec epoki MiG-ów w polskim lotnictwie. Co ciekawe, Polska przekazała już 14 takich maszyn w 2023 roku. Teraz mowa o drugiej połowie floty, co oznaczałoby całkowite wycofanie myśliwców produkcji sowieckiej. W ich miejsce stopniowo mają wchodzić nowoczesne F-35, zamówione w Stanach Zjednoczonych.
F-35 nadchodzi, ale nie dla wszystkich baz
Nowe myśliwce F-35 mają trafić do Polski w 2026 roku, ale nie zastąpią MiG-ów bezpośrednio w tych samych lokalizacjach. Specjalistyczna infrastruktura nie powstaje w Malborku, bazie, gdzie obecnie stacjonują MiG-29 lecz w Świdwinie oraz w Łasku. To oznacza nie tylko wymianę sprzętu, ale też istotne przetasowania logistyczne i kadrowe w Siłach Powietrznych.
Wymiana floty to złożony proces, który wymaga planowania i koordynacji na wielu szczeblach – nie tylko technicznym, ale i politycznym. Dlatego tym bardziej zaskakuje, że prezydent nie został włączony w rozmowy o tak strategicznej zmianie.
MiGi na front czy na złom? Decyzja wciąż nie zapadła
Chociaż rozmowy z Ukrainą trwają, ostateczna decyzja o przekazaniu MiG-ów jeszcze nie została ogłoszona. Jak zaznacza Sztab Generalny, trwają analizy i konsultacje, a rząd rozważa możliwe skutki operacyjne i polityczne. Niemniej fakt, że prezydent nie jest informowany o postępach negocjacji, rzuca cień na całą sprawę. Można tylko mieć nadzieję, że komunikacja ze stroną ukraińską, w sprawie tego co Polska otrzyma w zamian za te samoloty jest lepiej przygotowana.