Ministrowie ds. europejskich państw UE, którzy spotkali się w poniedziałek w Brukseli, nie zbliżyli stanowisk w sprawie wieloletniego budżetu UE na lata 2021-2027. Część z nich upominała się o mocniejsze zapisy dotyczące praworządności. Porozumienie na szczycie UE jest niepewne.

„Poważne, fundamentalne rozbieżności, jeśli chodzi o stanowiska poszczególnych grup państw pozostają w mocy. To oznacza, że trudno wyobrazić sobie porozumienie już w ten czwartek i piątek, choć z całą pewnością wszyscy przyjeżdżają na szczyt z dobrą wolą, by takiego porozumienia szukać” – powiedział dziennikarzom po posiedzeniu Rady ds. Ogólnych minister ds. europejskich Konrad Szymański.

Płatnicy netto cały czas domagają się, by kolejna siedmiolatka była mniejsza. Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel w swojej propozycji kompromisu na szczyt ustalił finansowanie na poziomie 1,074 Dochodu Narodowego Brutto (DNB) 27 państw UE. Bogatsze kraje przekonują, że budżet powinien wynosić 1 proc. DNB.

„Poziom finansowania jest wciąż zbyt wysoki” – mówiła w poniedziałek w Brukseli odnosząc się do propozycji Michela minister ds. europejskich Finlandii Tytti Tuppurainen.

Cześć zachodnich krajów członkowskich jest też rozczarowana osłabieniem reguły „pieniądze za praworządność”. "Chcielibyśmy zachęcić przewodniczącego Michela do mocniejszych zapisów dotyczących praworządności. Sądzę, że nasi obywatele oczekują silnego i możliwego do zastosowania mechanizmu w wieloletnich ramach finansowych” – zaznaczyła Tuppurainen.

Reklama

W podobnym tonie wypowiedziała się też austriacka minister ds. europejskich Karoline Edtstadler, która podkreśliła, że propozycja Michela w tej sprawie jest krokiem wstecz, wobec tego co było do tej pory na stole.

„Chcemy bliskiego powiązania wieloletnich ram finansowych. (…) Bliższego, a nie luźniejszego, jak teraz” – powiedziała dziennikarzom przed wejściem na posiedzenie Rady ds. Ogólnych.

Polska, a także Węgry wolałyby, żeby mechanizmu wiążącego dostęp do środków unijnych z praworządnością najlepiej w ogóle nie było. Szef Rady Europejskiej – jak przyznaje nieoficjalnie jego otoczenie – chciał przez modyfikacje wyjść naprzeciw oczekiwaniom Warszawy i Budapesztu, ale nie mógł całkowicie zrezygnować z tego bezpiecznika, bo domagają się go zachodnie państwa.

„Polska popiera zasadę praworządności, natomiast nie może zgodzić się na to, żeby była ona pretekstem do karania państw na polityczne żądanie i tutaj mamy cały czas utrzymujące się różnice zdań” – powiedział Szymański.

Zgodnie z propozycją KE decyzja o zamrożeniu funduszy dla państwa z problemami z praworządnością byłaby podjęta, chyba że przeciwstawiłaby się jej większość państw członkowskich (tzw. odwrócona większość kwalifikowana). W najnowszej propozycji jest zapis, który mówi, że to do uruchomienia sankcji potrzeba zebrać większość, a nie do ich zablokowania. To sprawia, że mechanizm będzie trudniej zastosować.

Nie we wszystkich kwestiach związanych z kształtem unijnej kasy Polska różni się z państwami zachodnimi. O większy budżet na rolnictwo, tak jak Warszawa, chce walczyć również Paryż. „Musimy zapewnić naszym rolnikom co najmniej tyle samo środków co teraz” – oświadczyła sekretarz ds. europejskich Francji Amelie de Montchalin.

Zaapelowała przy tym do państw członkowskich, które domagają się, by kolejny budżet zamknął się na poziomie 1 proc. DNB o odpowiedzialność. Rdzeń tzw. klubu oszczędnych tworzą Austria, Dania, Holandia i Szwecja. Państwa te uważają, że 1,074 proc. DNB zaproponowane przez Michela to wciąż za wiele.

Z polskiej perspektywy, jak mówił Szymański w propozycji Michela korzystne jest zwiększenie naszej koperty na politykę spójności. W porównaniu do propozycji KE do naszego kraju ma trafić 1,8 mld euro na ten obszar – wynika z wyliczeń Warszawy. Do tego dochodzą też środki z instrumentu wpierania reform.

Za pozytyw rządzący uznają też utrzymanie mechanizmu podziału środków w ramach Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, dzięki czemu do Polski ma trafić 2 z 7,5 mld euro na ten cel.

Generalnie Szymański nie spodziewa się jednak, by doszło do porozumienia na rozpoczynającym się w czwartek szczycie. „Byłbym zaskoczony, gdyby się okazało, że można w tych warunkach politycznych doprowadzić do porozumienia już w trakcie tego szczytu” – podkreślił minister.