Duża część winy wysokiego bezrobocia leży w głęboko zakorzenionych lokalnych problemach pracy sezonowej. Hiszpania ma najwyższy wskaźnik niepewnych tymczasowych umów o pracę w Unii Europejskiej. Ponadto kraj ten ma też największy odsetek osób przedwcześnie kończących naukę w szkole średniej i jest także w czołówce państw z największą grupą pracowników o niskich kwalifikacjach. Kolejnym czynnikiem wpływającym na wysokie bezrobocie jest fakt, że Hiszpanie są jednym z najmniej mobilnych narodów w UE, co oznacza, że często przebywają w regionach o niewielkich możliwościach zatrudnienia i wcale nie chcą tego zmienić.

To wszystko sprawia, że wzrost zatrudnienia uległ stagnacji, a ekonomiści twierdzą, że w nadchodzących latach stopa bezrobocia prawdopodobnie nie spadnie znacznie poniżej około 12 proc.

„To dysfunkcyjny rynek pracy” - powiedział Marcel Jansen, profesor madryckiego Autonomous University. „Musimy przywrócić bezrobocie strukturalne do rozsądnego poziomu”.

Tymczasem kolejne rządy nie zdołały rozwiązać problemu nadmiernego polegania na umowach tymczasowych. Ostatnia poważna próba poprawy prawa pracy miała miejsce tuż po kryzysie w 2012 r.

Reklama

Teraz nowy lewicowy rząd Hiszpanii ponownie umieścił kwestie związane z rynkiem pracy w centrum uwagi. Planuje cofnięcie niektórych zmian, które prawie dekadę temu przyspieszyły wzrost gospodarczy. Jednak ekonomiści ostrzegają, że lepiej byłoby poprawić poprzednie reformy niż je cofnąć. Według nich krok wstecz może mieć szkodliwe skutki w czasach spowolnienia wzrostu gospodarczego.

>>> Czytaj też: Czego nie chcemy wiedzieć, czyli ryzykozwrot z inwestycji

Hiszpański system sprawia, że zwolnienie pracownika zatrudnionego na umowę tymczasową jest łatwe i tanie. Około 90 proc. miejsc pracy utworzonych w ostatnich latach miało charakter tymczasowy, ale jedna czwarta z tych umów trwała krócej niż tydzień.

Rynek zniechęca firmy do inwestowania w szkolenia, co utrudnia pracownikom zdobycie umiejętności, dzięki którym mogliby uciec z pułapki sporadycznego bezrobocia.

W Kadyksie problemy z bezrobociem sięgają czasów jeszcze przed kryzysem w 2008 r. Dawny potężny przemysł stoczniowy w prowincji od dziesięcioleci redukował miejsca pracy. Produkcja słynnego hiszpańskiego wina wzmocnionego Sherry stała się bardziej zmechanizowana, wymagając mniej pracy fizycznej. Niektórzy dyrektorzy firm w Kadyksie, ale też i w innych rejonach twierdzą, że bezrobocie jest niższe niż sugerują oficjalne dane, ponieważ ludzie pracują przy drobnych pracach w szarej strefie.

Tymczasem ekonomiści twierdzą, że praca na czarno nie jest zjawiskiem powszechnym, a jeśli nawet ktoś ma dorywcze zajęcie, to nadal nie jest zatrudniony, a jego zarobki są niewielkie.

Problem bezrobocia wynika też częściowo ze słabej mobilności hiszpańskiego społeczeństwa, która wynika z przywiązania pracowników do miejsca zamieszkania. Własność domów w Hiszpanii jest najwyższa wśród dużych krajów UE. Tymczasem niewielka liczba lokali na wynajem oraz skomplikowana i kosztowna procedura papierkowa dodatkowo zniechęca bezrobotnych do przeprowadzki do innego miasta w poszukiwaniu zatrudnienia.

Problem bezrobocia wynika częściowo z problemu mobilności hiszpańskiego społeczeństwa. Własność domów w Hiszpanii jest najwyższa wśród dużych krajów UE. Tymczasem baza lokali na wynajem jest niewielka, co skutecznie zniechęca bezrobotnych do przeprowadzki do innego miasta w poszukiwaniu zatrudnienia.

„Nie ma dużego rynku wynajmu, który ułatwiłby tego rodzaju ruchy - to ważna przeszkoda dla mobilności”, powiedział Miguel Cardoso, ekonomista z hiszpańskiego pożyczkodawcy BBVA.

>>> Czytaj też: Państwo na rencie. Mamy kilkumilionową kastę ludzi wykorzystujących politykę do osiągania korzyści