Unia dla biznesu
Integracja w Europie dokonuje się przez swobodny przepływ towarów, kapitału i do pewnego stopnia pracowników, a więc przez rynek. Tylko częściowo wspomaga ją integracja polityczna, na dodatek bez demokratycznej kontroli nad ciałem wykonawczym, czyli Komisją Europejską. Jak dotąd UE stanowi – według określenia badacza tego procesu, historyka Jerzego Krasuskiego – „gigantyczną operację politycznego przejęcia” ogromnego obszaru gospodarczego i poddania go korzystnemu dla biznesu reżimowi pieniężnemu i fiskalnemu.
Korzenie UE tkwią w Europejskiej Wspólnocie Węgla i Stali, aliansie przemysłu ciężkiego, producentów aut, elektroniki, a potem także rolników. Celem tego sojuszu była polityka cen. Chodziło o to, by wyeliminować konflikty i konkurencję między „narodowymi” firmami, bo to one przyczyniły się do wojen światowych. Dlatego zdaniem Yanisa Varoufakisa, ekonomisty i byłego ministra finansów Grecji, DNA Unii wciąż odtwarza technokratyczny styl zarządzania kartelem. Istnieje w niej tylko specjalizacja produkcyjna, swobodny przepływ towarów, usług i kapitałów oraz wspólna waluta w eurolandzie. Wszystko to w uścisku Paktu Stabilności i Wzrostu z 2008 r. Tak więc UE to głównie przestrzeń dla akumulacji kapitału i jego wzmocnienia w warunkach globalnej konkurencji.
Cały artykuł przeczytasz w Magazynie Dziennika Gazety Prawnej i na e-DGP