W sobotę Angela Merkel złoży wizytę w Warszawie; spotka się m.in. z premierem Mateuszem Morawieckim; będzie to zapewne ostatnia wizyta urzędującej od 2005 roku kanclerz w Polsce.

Według niego nie powinniśmy mieć "jakichś wielkich oczekiwań" wobec wizyty kanclerz Niemiec. "Nie ma też przestrzeni, aby je formułować" - dodał członek German Council on Foreign Policy i założyciel think-tanku Global.lab.

Ocenił, że w historii relacji polsko-niemieckich za urzędowania Merkel żaden przełom nie nastąpił po tego typu spotkaniu. "Nie należy się spodziewać, że coś takiego nastąpi na dwa tygodnie przed wyborami, a de facto przed końcem rządów Angeli Merkel" - dodał.

PAP spytała Traczyka o bilans relacji polsko-niemieckich w kończącym się właśnie okresie urzędowania Merkel. "Powiedziałbym, że cała era rządów Merkel, zarówno za czasów rządów PO, jak i tym bardziej rządów PiS, jest to era zmarnowanych szans" - ocenił.

Reklama

Według niego za rządów PO w relacjach z Niemcami panowała "dobra atmosfera". "Nie ma co tego ukrywać, ale jednocześnie zabrakło pomysłów, co z tą dobrą atmosferą zrobić" - dodał. Z kolei za rządów PiS - jego zdaniem - nie ma nawet dobrej atmosfery, i to mimo kilkukrotnych deklaracji lidera tej partii Jarosława Kaczyńskiego, że "Angela Merkel to najlepsza opcja dla Polski i partner, z którym można najwięcej osiągnąć".

Traczyk zwrócił uwagę na "absolutny brak pozytywnej agendy" w relacjach polsko-niemieckich. "Po stronie niemieckiej widać już też pewne zobojętnienie na te relacje" - powiedział.

Podkreślił, że z perspektywy Niemiec w relacjach z Polską priorytetem są kwestie gospodarcze; a relacje w tym zakresie między oboma państwami są bardzo dobre, mimo chłodnych stosunków politycznych. Polska jest w pierwszej piątce najważniejszych gospodarczych partnerów Niemiec, a Niemcy dla Polski niezmiennie pozostają partnerem najważniejszym.

"Angeli Merkel zależało, żeby tych mostów z Warszawą nie zrywać. Berlin wykazywał zresztą w ostatnich latach być może taką życzliwą obojętność w sprawach praworządności w Polsce; absolutnie nie był stolicą czy siłą, która napędzała na forum unijnym te sprawy, wręcz starał się mediować: w czasie ostatnich negocjacji budżetowych starał się +rozwadniać+ pomysły Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej w sprawie wymuszania przestrzegania praworządności" - zaznaczył. "To spotkanie będzie pewnym symbolicznym zamknięciem tej relacji" - powiedział. Zastrzegł jednocześnie, że spotkania bilateralne pomiędzy polskim i niemieckim politykami w ostatnich latach nie wychodziły poza kurtuazję. "I teraz też nie spodziewam się, że poza kurtuazję wyjdą" - podsumował.

W ocenie Traczyka Merkel "na pewno wyrazi solidarność z Polską wobec hybrydowych ataków reżimu białoruskiego". Podkreślił, że "trzeba pamiętać że Angela Merkel starała się, co często jest w Polsce błędnie interpretowane, trzymać temat migracji jak najdalej od niemieckich granic".

"Praktycznie całe swoje rządy starała się nie poruszać tego drażliwego tematu; ta polityka +otwartych drzwi+, którą my w Polsce często utożsamiamy z Merkel, była wyjściem awaryjnym, wynikającym z tego, że pani kanclerz przez lata nie doceniała tego tematu, nie chciała się nim zająć i starała się trzymać go jak najdalej od niemieckich granic. Gdy problem się już +wylał+ w środku Europy, Merkel zareagowała gestem humanitarnym, bo także ze sprawą nastrojów społecznych innego wyjścia już de facto nie miała" - tłumaczył. Dodał, że wobec tego spodziewa się, iż dopóki problem nie dotyczy granicy Niemiec, to Merkel będzie wspierała kurs Polski i krajów bałtyckich.

Pytany, jakie zmiany w relacjach polsko-niemieckich oraz niemieckiej polityce zagranicznej mogą nastąpić po wyborach 26 września i zmianie władzy, ekspert ocenił, że "na pewno nie należy się spodziewać rewolucji". "Będzie to raczej kurs kontynuacji; pewne akcenty zostaną inaczej rozłożone. (...) W niemieckiej polityce króluje pragmatyzm. Rewolucji nie będzie, tym bardziej, że z dużą dozą prawdopodobieństwa powstanie rząd koalicyjny składający się z trzech partii, które automatycznie będą balansowały i wyważały siebie nawzajem w polityce zagranicznej" - ocenił. Według niego doprowadzi to do umiarkowanej, stonowanej polityki, czyli takiej, jaką prowadziła Merkel.

Zwrócił również uwagę, że ewentualne wejście w skład niemieckiej koalicji rządzącej Zielonych może podnieść znaczenie transformacji energetycznej w stosunkach międzynarodowych, co może powodować tarcia w relacjach z Polską. Traczyk podkreślił jednak, że takie tarcia są możliwe również w przypadku innych konfiguracji przyszłego rządu Niemiec. Podkreślił, że Zieloni sprzeciwiają się budowie rurociągu Nord Stream 2, która problematyczna jest również dla strony polskiej.

26 września w Niemczech odbędą się wybory parlamentarne. W ich wyniku zakończy się ponad piętnastoletni okres urzędowania kanclerz Angela Merkel; na jej następcę typowani są politycy z partii, które zdobywają najwyższe wyniki w przedwyborczych sondażach - Armin Laschet ze stanowiącej zaplecze Merkel CDU (chadecji), Olaf Scholz z SPD (socjaldemokratów) oraz Annalena Baerbock, liderka Zielonych. Analitycy i media wskazują, że obecnie trudno przewidzieć, jakie partie i w jakiej konfiguracji wejdą w skład koalicji rządzącej. (PAP)

Autor: Mikołaj Małecki