Kurtyka, który był gościem Polsat News podkreślił, że sprawa Turowa "jest bez precedensu i jest wyjątkowa".

Pod koniec lutego Czechy wniosły skargę przeciwko Polsce ws. rozbudowy kopalni Turów do TSUE wraz z wnioskiem o zastosowanie środków tymczasowych, czyli o nakaz wstrzymania wydobycia. W maju TSUE nakazał Polsce wstrzymać wydobycie do czasu merytorycznego rozstrzygnięcia sprawy. Gdy Polska nie zastosowała się do decyzji, Czechy wystąpiły o nałożenie na nią kary. Domagały się 5 mln euro kary dziennie. W poniedziałek TSUE postanowił, że Polska ma płacić Komisji Europejskiej 500 tys. euro dziennie za niewdrożenie środków tymczasowych i niezaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów.

Minister wyjaśnił, że po majowej dedycji TSUE strona polska przekazała do Trybunału obszerną analizę jak bardzo szkodliwe konsekwencje dla regionu będzie miało ewentualnie zamknięcia Turowa. "To nie tylko kilkadziesiąt tysięcy miejsc pracy, nie tylko bezpieczeństwo energetyczne regionu, ale też bezpośrednie źródło ciepła i wody pitnej dla samych mieszkańców Bogatyni i Zgorzelca" - podkreślił.

Reklama

Tłumaczył, że Polska wysłała do TSUE 57-stronicowa analizę uzupełnioną 560 stronami załączników. Na to z Trybunału otrzymano 11 stronicowy dokument, który nie odnosił się merytorycznie do polskiej argumentacji. Poinformowano w nim o kolejnym nałożeniu środka tymczasowego, tym razem w postaci kar finansowych.

Kurtyka mówił, że wiceprzewodnicząca TSUE nie zgodziła się też, by sprawę Turowa rozpatrzył szerszy skład orzekający. Nie było też zgody na ustne wysłuchanie strony polskiej.

Odnosząc się do rozmów z Czechami podkreślił, że od czerwca odbyło się w tej sprawie 12 spotkań. 24 maja podpisano protokół ws. wstępnego porozumienia, choć nadal ono się nie zmaterializowało.

Kurtyka poinformował, że kolejna tura rozmów z Czechami jest planowana na piątek. Z kolei w środę ma obradować zespół bezpieczeństwa energetycznego ws. Turowa.

Minister dodał, że ma nadzieję, że w Pradze zostaną usłyszane m.in. głosy samorządowców po obu stronach granicy, którzy chcą rozwiązania sporu. "Lokalna społeczność jest zawiedziona, zniecierpliwiona. Dla nas to jest kwestia egzystencjonalna, ale również po drugiej stronie granicy chcą, aby ten spór był polubownie rozwiązany" - powiedział.

Kurtyka zapowiedział, że Polska wykorzysta wszelkie środki prawne, by udowodnić nieproporcjonalność poniedziałkowej decyzji TSUE i wykazać nasze racje.

"Wykorzystamy wszystkie możliwe środki prawne na rzecz tego, że ta decyzja jest nieproporcjonalna, że ona nie znajduje potwierdzenia w faktach. Ku naszemu zaskoczeniu w argumentacji, która została przedstawiona ze strony Trybunału nie zostały uwzględnione bardzo istotne okoliczności dla sytemu energetycznego polskiego, to jest wyłączenie bloku w Jaworznie. Te wszystkie kwestie muszą być wzięte pod uwagę i w sposób proporcjonalny być uwzględnione" - zaznaczył szef MKiŚ.