We wtorek od rana w Rotterdamie w Holandii obraduje kongres Europejskiej Partii Ludowej, który wybiera nowego przewodniczącego oraz jego zastępców. Donalda Tuska ma na funkcji szefa EPL zastąpić dotychczasowy lider frakcji EPL w europarlamencie, polityk niemieckiej CDU Manfred Weber. Wyniki głosowania mają być znane jeszcze we wtorek.

Tusk, który zabrał głos podczas szczytu, zwrócił uwagę, że od jego wyboru na przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej w listopadzie 2019 r. minęło "dziewięćset dni". "To było dziewięćset dni, które zszokowały świat" - ocenił obecny lider PO.

Przypomniał, że kiedy rozpoczynał swe urzędowanie, w Chinach wybuchła właśnie pandemia Covid-19, a w ciągu kolejnych 2,5 roku Wielka Brytania opuściła UE, Australię nawiedziły najtragiczniejsze w historii pożary lasów, USA doświadczyły masowych antyrasistowskich protestów po śmierci George'a Floyda, a później szturmu na Capitol po przegranych przez Donalda Trumpa wyborach prezydenckich.

Ponadto - jak wskazał Tusk - zakończyła się autonomia Hongkongu, w Białorusi wybuchła rewolucja, Amerykanie skapitulowali przed talibami w Afganistanie, w Niemczech zakończyła się era rządów kanclerz Angeli Merkel. "A dziewięćdziesiąt dni temu nastąpiła inwazja Rosji na Ukrainę. Świat jest na krawędzi, perspektywa trzeciej wojny światowej stała się upiornie realna, a groźba konfliktu nuklearnego to już nie tylko temat dyskusji teoretycznych" - podkreślił Tusk.

Reklama

Zdaniem lidera PO, wizja katastrofy jest obecnie bardzo realna. "Wyobraźmy sobie przez chwilę, że to Trump wygrywa wybory w Stanach Zjednoczonych, USA nie są już w NATO, co Trump stale sugerował, a Putin atakuje nie tylko Ukrainę, ale też Litwę, Polskę lub Rumunię. Political fiction? Ktoś mógłby powiedzieć: +tak+, że przesadzam, ale czy ktoś przewidział trzy lata temu zdarzenia, które dziś obserwujemy?" - pytał Tusk.

Przekonywał przy tym, że w takim historycznym czasie, jak dziś, wyraźnie widać kto jest kim, po czyjej stronie stoimy i jakie wartości reprezentujemy. "Podobnie jasno widać jak istotne są: determinacja, mobilizacja i odwaga, jak kluczowe są czyste intencje i jednoznaczne postawy" - wskazał.

Według niego, pandemia, wojna w Ukrainie, brexit i wybory w USA ujawniły głęboki podział świata, choć - jak podkreślił - to dopiero rosyjska agresja na Ukrainę zaostrzyła obraz polityki i z całą mocą pokazała charakter tego podziału.

Tusk wskazał zarazem, że tam, gdzie w grę wchodzą wartości fundamentalne, nie ma miejsca na kompromis. "Dziś chcę z całym przekonaniem powtórzyć to, co powinno być naszym motto: do polityki idziemy po to, żeby bronić prawdy przed kłamstwem, ofiar przed agresorami, by promować pokój, bronić zjednoczonej Europy przed nacjonalizmami, demokracji przez autorytaryzmami, wolności przed tyranią oraz zasad poszanowania prawa przed bezprawiem ludzi sprawujących władzę" - powiedział Tusk.

Odnosząc się do sytuacji w Ukrainie, lider PO oświadczył, że nikt nie może pozostać obojętny wobec palenia ukraińskich miast, gwałcenia kobiet i dzieci, mordowania cywilów, przymusowych wywózek ludzi w głąb Rosji. "Europa nie może dyskutować dziś o tym jak ocalić twarz Putina, a jedynie o tym, jak pomóc Ukrainie wygrać tę okrutną wojnę, bo to nasza wojna" - oświadczył Tusk.

Zwrócił uwagę, że Rosja już nawet nie ukrywa, że atak na Ukrainę to konfrontacja z całym Zachodem - z USA, Unią Europejską i NATO. "Zatem pełne zaangażowanie się nas wszystkich po stronie Ukrainy jest to nie tylko nasz obowiązek moralny - to być albo nie być dla cywilizacji zachodniej i jej fundamentalnych wartości" - podkreślił Tusk i dodał, że Ukraina walczy także w naszym imieniu i naszym interesie. "I czas najważniejszy, by wszyscy w Europie wreszcie to zrozumieli" - zaznaczył.

Przyznał zarazem, że w Europie nie brakuje obrońców Putina i jego filozofii politycznej. W tym kontekście wspomniał o premierze Węgier Viktorze Orbanie, którego nazwał "konsekwentnym obrońcą Kremla i promotorem nowej nieliberalnej demokracji, de facto nowej wersji autorytaryzmu". Dodał, że dziś właśnie widać, jak ważna okazała się decyzja o rozstaniu EPL z partią Orbana, Fideszem. "To nie była łatwa decyzja, wiele miesięcy zajęło mi przekonanie do niej naszych liderów" - stwierdził Tusk.

Wyraził przy tym rozczarowanie, że nie udało mu się przekonać liderów UE do zmiany polityki energetycznej i zamknięcia projektu gazociągu Nord Stream 2, o co - jak mówił - zabiegał już jako polski premier po zajęciu przez Rosję Krymu i części Donbasu w 2014 r. "Wezwałem wówczas do utworzenia unii energetycznej i uniezależnienia się od dostaw gazu z Rosji. Bez efektu, niestety" - przyznał Tusk i dodał, że UE powinna teraz wykazać się determinacją, by zrealizować te cele.

Przekonywał też, że Europejska Partia Ludowa musi przewodzić odnowie Europy w duchu jej podstawowych wartości, a pierwszym i najważniejszym testem jej wiarygodności będzie stanowcze i jednogłośne wsparcie dla Ukrainy. "Musimy pomóc Ukrainie wygrać tę wojnę, ale z równą determinacją bronić też naszych wartości, takich jak poszanowanie prawa, praw człowieka i swobód obywatelskich, również przed naszymi wrogami wewnętrznymi" - powiedział Tusk.

Zaapelował o głosowanie na Manfreda Webera, który - jak mówił - jest człowiekiem kompromisu, ale nigdy wtedy, kiedy w grę wchodzą sprawy fundamentalne. Podkreślił, że to właśnie Weber był tą osobą, która w największym stopniu pomogła mu w rozwiązaniu problemu obecności Fideszu w EPL, a także krytycznie wypowiadała się, wbrew swemu politycznemu środowisku, na temat Nord Strem 2. "Jest wielu polityków, którzy stwarzają problemy, znacie ich. Manfred Weber je rozwiązuje, dlatego w pełni i z całego serca rekomenduję go na przewodniczącego EPL" - powiedział Tusk.

Przypomniał, że w zeszłym roku zdecydował się wrócić do polityki w Polsce. Wyraził dumę z postawy Polaków, którzy przyjęli do swych domów setki tysięcy ukraińskich uchodźców, pokazując prawdziwą solidarność. "Chcę wraz z nimi wygrać kolejną bitwę - o przywrócenie rządów prawa, swobody wypowiedzi, bitwę o europejską Polskę, bo nie ma bezpiecznej Europy bez niepodległej Ukrainy i demokratycznej Polski" - podkreślił Tusk. (PAP)

Marta Rawicz