Dolna Saksonia zaufała socjaldemokratom. Choć osłabieni – według wstępnych wyników wyborów stracili w ostatnich czterech latach ponad 3 pkt proc. poparcia – zachowają największy klub w landtagu. Z rezultatu pierwszego głosowania w realiach gospodarki targanej kryzysem energetycznym mogą być też zadowoleni Zieloni, którym po raz pierwszy w tym landzie udało się zdobyć dwucyfrowy wynik, co pozwoli na zastąpienie CDU w roli koalicjanta. Chadecy, mimo poprawy sondażowych notowań w skali kraju, w Dolnej Saksonii stracili kolejne punkty. Wielkim przegranym jest też liberalna FDP, która balansuje na granicy progu wyborczego. Wzmocnili się za to nacjonaliści z Alternatywy dla Niemiec (AfD): najprawdopodobniej uda się im przekroczyć pułap 10 proc., co w zachodnim landzie stanowi wynik bardzo wysoki. Jeszcze kilka miesięcy temu poparcie sondażowe dla AfD w tym regionie oscylowało wokół progu wyborczego.
Choć wynik regionalnych wyborów ratuje nadszarpniętą legitymizację rządzących na szczeblu federalnym, Olaf Scholz i jego sojusznicy zdecydowanie nie mogą spać spokojne. Od czasu ubiegłorocznych wyborów do Bundestagu SDP straciła w sondażach już ok. 6 pkt proc. i spadła na trzecie miejsce – za chadekami i Zielonymi. Ci ostatni poprawili swoje notowania po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, ale i u nich od kilku tygodni widać wyraźny trend spadkowy. Mocno rośnie natomiast poparcie AfD, które pierwszy raz od czterech lat notuje wyniki rzędu 15 proc. Wyzwaniem dla spójności koalicji mogą być też coraz słabsze wyniki liberałów, które mogą ich skłonić do zaznaczania swojej odrębności.