Wojna w Ukrainie nie doprowadziła na szczęście do powtórki kryzysu migracyjnego z 2015 r. – wywołany przez nią spadek podaży zboża oraz wzrost jego cen, które mogły wywołać głód, zrównoważył urodzaj w innych częściach świata. W ostatnich ośmiu latach UE poczyniła także wiele starań na rzecz poprawy zarządzania migracją, sytuacja w krajach jej bliskiego sąsiedztwa zaś uległa stabilizacji. Mimo to widoczny jest trend wzrostu nielegalnych przekroczeń unijnych granic.

Wiosna beznadziei

Kryzys migracyjny 2015 r. był konsekwencją zdarzeń, które rozpoczęły się w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie w 2011 r., noszących nazwę Arabskiej Wiosny (na to nałożyła się niestabilność w Iraku i Afganistanie). Protesty przeciwko regionalnym dyktatorom zdetonowały region – w ich wyniku wzrosły wpływy islamistów. W kolejnych latach zdusiło je wojsko, ustanawiając przy okazji własne autorytarne reżimy, często bardziej represyjne niż te, które zostały obalone.

Reklama

Wybuchły wojny domowe w Syrii i Libii, które ze zmienną intensywnością trwają do dziś. Skuteczna liberalizacja systemu politycznego udała się jedynie w Maroku – król zgodził się na zwiększenie uprawnień rządu oraz parlamentu. Stabilność zachowały Algieria oraz Jordania. Tunezja wydawała się jedynym przykładem demokracji w regionie. W praktyce jej gospodarka uległa degradacji, poziom życia znacząco się obniżył, wzrosły przestępczość i wpływy islamistów.

Znaczna część państw regionu utraciła jednak kontrolę nad granicami i nie była w stanie przeciwdziałać ucieczkom do Europy. Od 2013 r. na nasz kontynent zmierzali najpierw zwolennicy obalanych dyktatorów, potem tracący wpływy islamiści, a w międzyczasie ludzie przerażeni przemocą i rosnącymi problemami gospodarczymi; działalność rozwinęły także siatki przemytnicze. W 2015 r. granicę UE w sposób nielegalny przekroczyło już 1,8 mln osób, a 1,2 mln złożyło wnioski o azyl.

Kryzys migracyjny trwał do końca 2018 r., powoli wytracając intensywność w wyniku uszczelniania granic i przecinania kolejnych szlaków migracyjnych przez UE i państwa bliskiego sąsiedztwa. W latach 2015–2016 główne natężenie cechowało prowadzące do Grecji szlaki zachodnio-bałkański (przez Albanię) i wschodnio-śródziemnomorski (przez Turcję). W 2015 r. liczba przekroczeń granicy wyniosła tu 1,6 mln, w 2016 r. – 310 tys., a w 2017 r. – tylko 54 tys. Większość migrantów stanowili Afgańczycy, Irakijczycy i Syryjczycy, mieszkańcy Rogu Afryki. Kolejnym wyzwaniem był szlak środkowo-śródziemnomorski prowadzący do Włoch przez Libię. W 2016 r. przedostało się tędy do UE 181,5 tys., a w 2017 r. – 120 tys. migrantów, głównie z Afryki Subsaharyjskiej. W 2018 r. ich liczba spadła do 24,8 tys. Z kolei w 2018 r. nastąpił chwilowy wzrost migracji na szlaku zachodnio-śródziemnomorskim, prowadzącym przez Maroko do Hiszpanii. Wyniósł 56,2 tys., czyli dwukrotnie więcej niż roczna średnia z wcześniejszych lat. W 2019 r. jednak liczba ta wyniosła już 24 tys. Wśród przybyszów dominowali Marokańczycy i mieszkańcy byłych kolonii francuskich w zachodniej Afryce.