W debacie o protestach rolników często umyka nam szerszy kontekst unijny. Ich prawdziwą przyczyną są z jednej strony spadające ceny skupu produktów rolnych (i to globalnie, a nie tylko w Polsce), z drugiej – szybujące koszty produkcji, spowodowane wzrostem cen środków produkcji (np. nawozów), podwyżkami stóp procentowych (które wywindowały koszty kredytów), a także nowymi regulacjami na poziomie wspólnotowym, choćby przepisami Europejskiego Zielonego Ładu. Co z tego, że rolnicy nadal mogą liczyć na unijne dopłaty, skoro ceny sprzedaży coraz częściej nie są w stanie pokryć poniesionych przez nich nakładów, a w rezultacie rachunek zamyka się ze stratą. Już choćby to pokazuje, że zboże czy cukier z Ukrainy nie są źródłem całego zła.

CAŁY TEKST W PAPIEROWYM WYDANIU MAGAZYNU DGP ORAZ W RAMACH SUBSKRYPCJI CYFROWEJ »