Proces inwestycyjny – maraton, nie sprint
Jak wyjaśnia Anna Oleksiewicz, prezes Związku Ogólnopolskiego Projektantów i Inżynierów, od pierwszych analiz do wbicia „pierwszej łopaty” mija zwykle od 5 do 10 lat. Samo studium techniczno-ekonomiczne i środowiskowe trwa często 3–5 lat, kolejne etapy – projekt budowlany, pozwolenia, dokumentacja wykonawcza – pochłaniają następne lata. Dopiero potem rusza budowa.
Problem w tym, że wycena usług projektowych dokonywana jest na początku całego procesu. – Jeśli umowa została podpisana przed wybuchem wojny w Ukrainie, a projekt trwa pięć lat, to koszty pracy w międzyczasie mogą wzrosnąć o kilkadziesiąt procent – podkreśla Oleksiewicz. W projektach, gdzie 80% kosztów to wynagrodzenia, taki wzrost staje się kluczowy.
Waloryzacja – nierówne zasady gry
W ostatnich latach generalni wykonawcy wywalczyli dwukrotną waloryzację kontraktów. Branża projektantów – tylko jednokrotną, a wiele umów w ogóle nie miało mechanizmu waloryzacyjnego. W praktyce oznacza to podniesienie wartości kontraktu maksymalnie o 10%, podczas gdy koszty pracy i inflacja dawno ten limit przewyższyły.
– Dziś 90% kontraktów wyczerpało już swoje limity waloryzacyjne – mówi Oleksiewicz. – Firmy dopłacają do realizacji umów, aby utrzymać specjalistów, bo bez godziwych pensji kadra po prostu odejdzie.
Postulat branży jest jasny:
- Dla starych kontraktów – podniesienie limitu waloryzacji do 20%, co kosztowałoby budżet ok. 100 mln zł (przy porównaniu – waloryzacja generalnych wykonawców liczona jest w miliardach).
- Dla nowych umów – wyższe limity waloryzacji i zmiana podziału ryzyka (obecnie 50/50 między inwestorem a wykonawcą).
Jakość zaczyna się od projektu
Choć w powszechnej percepcji infrastruktura „zaczyna się” dopiero wtedy, gdy na budowie pracują koparki, to każdy most czy droga rodzi się w biurze projektowym. – Bez dobrego projektu nie będzie dobrej realizacji – podkreśla prezeska ZOPiI. – Błędy projektowe mogą opóźnić budowę o lata i wygenerować milionowe koszty.
Oleksiewicz zwraca uwagę, że w przetargach na usługi intelektualne nadal kluczowym kryterium jest cena. Efekt? Firmy schodzą z kosztów, rezygnują z najlepszych specjalistów i nowoczesnych narzędzi, jak systemy BIM. To krótkowzroczna oszczędność – koszt projektu to średnio zaledwie 2–3% wartości inwestycji, a zwiększenie tego udziału do 4–6% mogłoby przynieść realne oszczędności w eksploatacji i przyspieszyć realizację.
Potrzebna zmiana myślenia
Po wojnie w Ukrainie branża musiała tłumaczyć decydentom, że usługa projektowa również drożeje. – Słyszeliśmy: „Rozumiemy, że asfalt i stal podrożały, ale wy tylko rysujecie kreski” – wspomina Oleksiewicz. Dziś świadomość problemu jest większa, jednak wszystko sprowadza się do decyzji o wydaniu dodatkowych środków.
Jak podkreśla, podniesienie limitów waloryzacji nie oznacza automatycznej wypłaty pieniędzy – działałoby tylko w razie realnego wzrostu kosztów, mierzonego wskaźnikami inflacji i wynagrodzeń. Chodzi więc o zabezpieczenie jakości i ciągłości inwestycji, a nie „dodatkowy prezent” dla firm.
– Jeśli będziemy oszczędzać na projektach, to w przyszłości zapłacimy za to opóźnieniami, błędami i kosztownymi poprawkami – podsumowuje Oleksiewicz. – Wybór doświadczonego projektanta zwyczajnie się opłaca.