W poniedziałek Trump podpisał dekret, na mocy którego USA formalnie uznały suwerenność Izraela nad Wzgórzami Golan. Uczynił to podczas spotkania z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu w Białym Domu. Amerykański prezydent mówił o historycznym kroku i argumentował swoją decyzję względami bezpieczeństwa Izraela.

"FT" przypomina, że po wojnie sześciodniowej w 1967 roku Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję "jednoznacznie formułując międzynarodowe stanowisko dotyczące przejętego arabskiego terytorium". Podkreślała ona "niedopuszczalność przejęcia ziem na drodze wojennej" i zapewniała, że "sprawiedliwy i trwały pokój" powinien być oparty na zasadach, w tym "wycofaniu izraelskich sił zbrojnych z terytoriów okupowanych w ostatnim konflikcie".

"Donald Trump raz jeszcze okazał nierozważne lekceważenie dla międzynarodowych norm ogłaszając, że USA powinny uznać izraelską suwerenność nad okupowanymi Wzgórzami Golan" - stwierdza "FT".

Zauważając, że decyzja Trumpa uczyniła "jego chełpliwą obietnicę ogłoszenia +ostatecznego porozumienia+ kończącego konflikt arabsko-izraelski jeszcze bardziej absurdalną", dziennik zastanawia się w jaki sposób USA chcą "zdobyć szacunek w arabskim świecie".

Reklama

"Faktycznie Trump ustanowił niebezpieczny precedens, który grozi reperkusjami daleko poza regionem" - ostrzega "FT", zdaniem którego decyzja Trumpa "narusza zachodnie stanowisko, na przykład w sprawie aneksji Krymu przez Rosję".

"Poprzedni amerykańcy przywódcy próbowali rozwiązać sprawę przez negocjacje, wykorzystując popierane na arenie międzynarodowej podejście +ziemia za pokój+. Zasada umożliwiła Anwarowi Sadatowi i Menachemowi Beginowi zawarcie historycznego traktatu między Egiptem i Izraelem z 1979 roku, który doprowadził do wycofania Izraela z półwyspu Synaj" - odnotowuje "FT".

W ocenie dziennika, Trump "zdaje się wierzyć, że może sponiewierać międzynarodowe konwencje". "Poprzednio zignorował ostrzeżenia europejskich i arabskich sojuszników Waszyngtonu i odwrócił siedem dekad polityki USA, uznając Jerozolimę za stolicę Izraela i przenosząc tam amerykańską ambasadę" - przypomina.

To "poważnie podważyło jedną z trzech podstawowych spraw w sercu konfliktu - status spornego świętego miasta". "Teraz prezydent USA podważył drugą - powrót okupowanych ziem. Są obawy, że planuje on działania dotyczące trzeciej (sprawy) - prawa powrotu dla palestyńskich uchodźców" - ostrzega dziennik.

Prezydent USA "może szacować, że występując z deklaracją w najbardziej drażliwej ze spraw wymusi na Palestyńczykach porozumienie (...)". "FT" wyraża opinię, że "jest to całkowicie nieodpowiedzialne i naraża region na więcej ekstremizmu oraz niestabilności". Dodaje, że "działania Trumpa to pożywka dla Iranu i jego grup bojowych jak Hezbollah oraz Hamas".

Zauważa także, że "nawet arabscy przywódcy, którzy nienawidzą (prezydenta Syrii) Baszara el-Asada" nie popierają przekazania Wzgórz Golan Izraelowi. "Na domiar złego wydaje się, że oświadczenie Trumpa pojawiło się w (takim) czasie, by dać premierowi Izraela Benjaminowi Netanjahu wsparcie przed wyborami 9 kwietnia".

W ocenie "FT" "tylko niektórzy w świecie arabskim oczekują od USA bycia uczciwym pośrednikiem", ale Stany Zjednoczone "od dawna są dominującym dyplomatycznym graczem". "Nieodpowiedzialna bliskowschodnia polityka Trumpa zdaje się składać jedynie z chłostania Iranu, przymilania się do prawicowego izraelskiego rządu i kuszeniu petrodolarów autokracji Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. To nie sumuje się w rozsądną strategię" - konkluduje.

>>> Czytaj też: USA uznają zwierzchnictwo Izraela nad Wzgórzami Golan. Trump podpisał dekret