W jakiej sytuacji wycofanie wojsk może poprawić pozycję strategiczną przeciążonego supermocarstwa, a kiedy takie działanie przynosi więcej szkód niż pożytku? Dla Stanów Zjednoczonych oraz ich przywództwa nie są to czysto hipotetyczne pytania. Ameryka po 20 latach wojny opuszcza Afganistan. Eksperci i akademicy zajmujący się polityką zagraniczną debatują, czy w ślad za decyzją o Afganistanie Waszyngton w obliczu rosnącego napięcia z Chinami nie powinien wycofać się z zaangażowania na Tajwanie.

Decydenci mają tendencję do sprzeciwiania się wycofaniu i oszczędnościom, jeśli jest to tylko możliwe, ponieważ obawiają się geopolitycznych i politycznych skutków takich decyzji. Z kolei akademicy zazwyczaj wycofanie postrzegają jako strategicznie korzystne, a nawet jako magiczne rozwiązanie dla przeciążonego supermocarstwa. Oba te stanowiska są mogą być właściwie, ale z ważnym zastrzeżeniem. Otóż wycofanie może czasami poprawić los danego kraju, ale tylko w określonych warunkach i tylko wtedy, gdy politycy wypracują bardzo wyraźną strategię radzenia sobie z nieuniknionymi kosztami takiej decyzji.

Kiedy wycofanie się ma sens?

Najbardziej oczywista okoliczność, w której wycofanie się ma sens, to taka, kiedy USA opuszczają miejsce, gdzie wszystko zmierza ku katastrofie. Tak stało się po wycofaniu się z Wietnamu w 1973 r., Libanu w 1984 r., Somalii w 1994 oraz Iraku w 2011. Prawdopodobnie stanie się tak i w tym roku, gdy Ameryka opuści Afganistan.

Reklama

Jeśli załamanie zagrożonej pozycji nie oznacza poważnego uszczerbku dla amerykańskich interesów, wówczas wycofanie się może być wskazane. Jeśli jednak poważny uszczerbek dla interesów USA występuje, wtedy decydenci mogą żałować wycofania się (co okazało się prawdą w przypadku Iraku i pojawienia się tam Państwa Islamskiego).

Po drugie, wycofanie ma sens wtedy, gdy pozwala danemu krajowi na zajęcie linii strategicznych, które są łatwiejsze do obrony. Ostateczny upadek Wietnamu Południowego nie zniszczył pozycji Ameryki w Azji, ponieważ wtedy (częściowo dzięki interwencji USA) Waszyngton mógł wykorzystywać siły powietrzne i morskie, handel bronią oraz wsparcie dyplomatyczne po to, aby zająć ważniejsze pozycje w krajach od Japonii po Indonezję. Gdy jednak wycofanie się utrudnia powstrzymywanie wroga, wtedy jego koszty ulegają zwiększeniu.

Po trzecie, wycofanie popłaca wtedy, gdy dany kraj może przekazać niemożliwe do utrzymania zaangażowanie innemu sojuszniczemu państwu, które jest do tego chętne i ma takie możliwości. Po drugiej wojnie światowej słabnąca Wielka Brytania stopniowo przekazywała swoje globalne zobowiązania coraz bardziej dominującym Stanom Zjednoczonym. Francuzi dokonali czegoś podobnego na rzecz USA w Wietnamie, ale jak się później okazało, z dużą szkodą dla Ameryki. Jeśli natomiast dany kraj nie posiada sojuszników, którzy mogą wziąć na siebie ciężar zaangażowania, wówczas decyzja o wycofaniu staje się bardziej ryzykowna.

Po czwarte, państwa chcące wycofać się z danego miejsca, potrzebują odpowiedniej strategii. W sytuacji, gdy jakiś kraj wycofuje się z określonego miejsca, to zarówno sojusznicy, jak i wrogowie tego kraju zadają pytania, czy dany aktor będzie w stanie bronić innych sojuszników oraz działać w miejscach, gdzie do tej pory był zaangażowany. Gdy USA ostatecznie wycofały się z Wietnamu, niektóre państwa Azji zaczęły się zastanawiać, czy nie powinny zbilansować swojej strategii i nie obstawiać na inne kraje niż USA. Sowieccy politycy postrzegali klęskę USA w Wietnamie jako dowód na to, że komunizm w krajach rozwijających się ma przewagę.

Amerykańscy przywódcy podjęli kilka działań pozwalających na poradzenie sobie z tą sytuacją. Prezydent Richard Nixon okresowo eskalował konflikt w Wietnamie np. przeprowadzając bardziej agresywne naloty na północną część kraju. Chciał dzięki temu zwiększyć swoją pozycję negocjacyjną oraz wytworzyć pozór twardej postawy, nawet jeśli wiedział, że amerykańskie siły miały być wycofane z Wietnamu. Prezydent Nixon wraz z sekretarzem stanu Henrym Kissingerem zaaranżowali też dyplomatyczne otwarcie się na Chiny, niejako neutralizując klęskę w Azji Południowo-Wschodniej nowym strategicznym krokiem w ramach zimnej wojny z ZSRR. Waszyngton przyjął twarde stanowisko wobec kryzysów międzynarodowych na początku lat 70. XX wieku, np. poprzez silne poparcie dla Izraela, oraz konfrontacyjną postawę wobec ZSRR, w 1973 roku w czasie wojny Jom Kipur. Stany Zjednoczone miały nadzieję, że w ten sposób zademonstrują, że są twardym graczem.

Niektóre aspekty tej strategii sprawdziły się lepiej niż inne. Z jednej strony nadmierna czujność Kissingera doprowadziła do nierozsądnej, półtajnej interwencji w Angoli. Z drugiej jednak strony Kissinger rozumiał, że wycofanie się kraju z danego obszaru nigdy nie jest bezkosztowe, nawet jeśli koszt pozostania na danym terenie byłby wyższy.

Opuszczenie Tajwanu byłoby katastrofalnym błędem

Wszystkie te przykłady tworzą pewną perspektywę dla dzisiejszych dylematów. Porzucenie przez USA Tajwanu w obliczu chińskiego ataku byłoby gigantycznym błędem, ponieważ żadne z opisanych powyżej warunków sensowego wycofania się nie zachodzą. USA nie mogą sobie pozwolić na to, aby strategiczne miejsce na Zachodnim Pacyfiku zostało opanowane przez Chiny. Po upadku Tajwanu o wiele trudniej byłoby bronić Japonii i Filipin. Dodatkowo w regionie nie ma przyjaznej potęgi, która mogłaby przeciąć ciężar obrony Tajwanu. Poza tym, co musiałyby zrobić Stany Zjednoczone, aby przekonać swoich azjatyckich sojuszników, że podtrzymują swoje zaangażowanie w ich obronę, gdyby wcześniej Waszyngton porzucił Tajwan?

Złożona sytuacja w Afganistanie

Sytuacja w Afganistanie jest bardziej niejednoznaczna. Po wycofaniu się USA z tego kraju na pewno będą się dziać bardzo złe rzeczy, ale nie wiadomo jeszcze, czy będzie to oznaczało coś złego dla pozycji strategicznej USA (np. ataki terrorystyczne na Zachód czy katastrofy humanitarne). To się dopiero okaże. Ostateczny skutek tej decyzji będzie zależał od tego, jak Waszyngton będzie wspierał sojuszniczych aktorów oraz jak będzie walczył z grupami ekstremistycznymi, choć działania te mogą być trudne z daleka.

Inne pytanie dotyczy tego, co USA zrobią w skali globalnej, gdy dokonają wycofania wojsk w skali lokalnej? Jeśli wycofanie wojsk z Afganistanu nie będzie szło w parze z manifestacją siły i zaangażowaniem gdzie indziej, to może mieć to wpływ na psychologiczną równowagę sił.

Jeśli jednak wycofaniu się z Afganistanu będzie towarzyszyło przyspieszenie w budowie międzynarodowej koalicji przeciw Chinom, uruchomienie inwestycji, pokazy siły w Cieśninie Tajwańskiej w czasie pokoju oraz ostra reakcja na jakiekolwiek przekraczanie granic przez innych aktorów, wówczas wizerunkowy koszt wycofania się z Afganistanu może być całkiem niewielki. W tym scenariuszu strategiczna dywidenda płynąca z wycofania, czyli uwolnienie zasobów i uwagi, może wydawać się bardziej imponująca.

Tak czy inaczej, debata na temat tego, czy USA powinny zostać w Afganistanie, już się zakończyła. Historia jednak pokazuje, że dopiero to, co Waszyngton zrobi po wycofaniu, będzie miało głęboki wpływ na globalne skutki takiej decyzji.