Gazeta zauważa w komentarzu redakcyjnym, że podczas oddzielnych konferencji prasowych Biden i Putin podkreślali "konstruktywny" charakter rozmów, wskazywali na możliwość kompromisu i dialogu, czy np. rosyjskiej pomocy w kwestii Afganistanu i Iranu.

"W skrócie, retoryka ta brzmiała w dużej mierze jak to, co następowało po początkowych spotkaniach poprzednich trzech prezydentów USA i Putina, który niezmiennie łamał obietnice i bez wytchnienia eskalował swoje ataki na system polityczny USA i sojusze" - pisze "Washington Post", dodając że nic nie wskazuje na to, by Rosja miała zamiar zmienić swoje zachowanie.

Według dziennika, choć Biden chłodno oceniał zachowanie swojego rosyjskiego odpowiednika, to "zdawał się dać Putinowi kredyt zaufania".

"Biden miał rację spotykając się z Putinem i próbując ponownie wyrysować czerwone linie USA. W sprawie +znaczącej poprawy relacji+, amerykański prezydent powiedział: +przekonamy się+. W istocie tak będzie, ale nie ma podstaw by wierzyć, że rezultat będzie różnić się od poprzednich prób współpracy z Putinem" - podsumowuje gazeta.

Reklama

Redakcyjny komentarz "Washington Post" jest chłodniejszy w tonie od komentarzy większości publicystów dziennika, którzy głównie pozytywnie ocenili spotkanie, podkreślając kontrast między szczytem w Genewie, a tym w Helsinkach z 2018 roku z udziałem Putina i Donalda Trumpa. Szczególną uwagę zwrócono na mocne zaznaczenie przez Bidena kwestii praw człowieka.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)