"Przywiązujemy do tego dużą wagę, ponieważ dom całej rodziny nie powinien zostać zburzony przez działanie jednej osoby" - powiedział Price, dodając, że Stany Zjednoczone będą wyrażać swoje obawy "tak długo, jak będzie trwała ta praktyka".

Poprzednie administracje amerykańskich prezydentów nie protestowały ostro przeciwko wyburzeniom, które według izraelskich służb bezpieczeństwa mają powstrzymywać przyszłe ataki terrorystyczne. Z kolei krytycy twierdzą, że jest to zbrodnia wojenna i stosowanie odpowiedzialności zbiorowej.

"Istnieje pilna potrzeba obniżenia temperatury (napięć) na Zachodnim Brzegu. Odwetowe wyburzenia domów pogłębiają napięcia w czasie, gdy wszyscy powinni koncentrować się przede wszystkim na zapewnieniu spokoju" – zaznaczył Price.

Amerykański sekretarz stanu Antony Blinken i inni wyżsi urzędnicy Departamentu Stanu poruszyli tę kwestię ze swoimi izraelskimi odpowiednikami przed czwartkowym wyburzeniem domu rodzinnego Muntasira Szalabiego na Zachodnim Brzegu, który jest oskarżony o zastrzelenie 19-letniego izraelskiego studenta. Szalabi posiada amerykańskie obywatelstwo.

Reklama

Kancelaria premiera Naftalego Beneta odpowiedziała, że chociaż szef rządu "szanuje" Stany Zjednoczone, Izrael musi działać w interesie swoich obywateli. Benet jeszcze w lipcu ma udać się do Waszyngtonu na pierwsze spotkanie z Bidenem od czasu objęcia urzędu.

Joanna Baczała (PAP)