Sondażowa średnia poparcia dla prezydenta spadła poniżej 50 proc. w obu najpopularniejszych zestawieniach badań, portali FiveThirtyEight, gdzie wynosi 49,8 proc. oraz RealClearPolitics - 49,4 proc.

W przypadku tego pierwszego zestawienia jest to wciąż lepszy wynik, niż w jakimkolwiek punkcie prezydentury poprzednika Bidena, Donalda Trumpa. Wiele wskazuje jednak na to, że notowania obecnego prezydenta będą w dalszym ciągu spadać, bo większość z ujętych sondaży została przeprowadzona przed dramatycznymi scenami z Afganistanu.

W jednym z najnowszych badań, opublikowanych we wtorek przez Ipsos już po tych wydarzeniach, poziom aprobaty dla Bidena wyniósł 46 proc., co oznaczało spadek o 7 punktów procentowych w stosunku do badania z piątku.

Mimo to badanie Ipsos pokazało, że zdecydowana większość Amerykanów zgadza się z głównym argumentem prezydenta, że implozja sił afgańskich pokazuje, iż decyzja o wyjściu była słuszna. 68 proc. respondentów odpowiedziało też, że wojna w Afganistanie skończyłaby się źle niezależnie od tego, kiedy doszłoby do wycofania wojsk USA.

Reklama

Inne badania przedstawiają jednak inny obraz. Opublikowany w poniedziałek sondaż Morning Consult wskazał, że choć wyjście z Afganistanu wciąż popiera więcej wyborców (49 proc.), niż się mu sprzeciwia (37 proc.), proporcja zwolenników jest o 20 punktów procentowych mniejsza niż w kwietniu, kiedy Biden ogłosił swoją decyzję.

Z kolei w badaniu pracowni Rasmussen większość wyborców - 51 proc. bardziej wini za kryzys Bidena, niż Trumpa - 38 proc., który w ubiegłym roku zawarł z talibami umowę o wyjściu Amerykanów z Afganistanu.

Notowania Bidena siedem miesięcy po objęciu władzy są podobne do obu jego poprzedników. Poparcie dla Trumpa wahało się przez całe cztery lata w przedziale 40-45 proc., zaś Baracka Obamy - 45-50 proc.

Spadek poparcia dla Bidena może oznaczać kłopoty dla Demokratów w wyborach do Kongresu w 2022 roku, w których partia będąca u władzy tradycyjnie stoi na gorszej pozycji. Tymczasem Demokraci mają minimalną przewagę nad Republikanami w obu izbach Kongresu.

"46. prezydent i jego sojusznicy powinni przestać martwić się o notowania i załatwić tak wiele spraw, jak to tylko możliwe, póki jeszcze kontrolują Kongres" - skomentował te liczby publicysta "New York Magazine" Ed Kilgore.