31,381 bln dol. – tyle wynosi obecny limit zadłużenia Stanów Zjednoczonych, wyznaczony przez Kongres w grudniu 2021 r. Kwota ta została osiągnięta w czwartek, co spowodowało, że Departament Skarbu USA został zmuszony do sięgnięcia – po raz 16. w historii – po „nadzwyczajne środki”. Obejmują one m.in. wstrzymanie części inwestycji funduszu emerytalnego pracowników federalnych. Taki krok był konieczny, by kupić czas. Teraz amerykańscy parlamentarzyści do 5 czerwca powinni osiągnąć porozumienie w sprawie zwiększenia pułapu długu i uniknięcia niewypłacalności rządu.
Dlatego już teraz dla powracających w tym tygodniu na Kapitol kongresmenów rozpoczyna się negocjacyjny maraton z administracją, prawdopodobnie pięciomiesięczny. Do zgody między republikanami a demokratami w tym momencie daleko, ci pierwsi naciskają na cięcia wydatków, Biały Dom nalega na podwyższenie pułapu długu publicznego po prostu, bez żadnych innych zobowiązań. Wszystko jest na wstępnym etapie, oficjalnie nie ma nawet zaplanowanego spotkania między prezydentem Joem Bidenem a republikańskim szefem Izby Reprezentantów Kevinem McCarthym.
– To, do czego doszło, porównałbym do wyczyszczenia karty kredytowej. W zasadzie w ten sposób osiąga się pułap zadłużenia. Możliwość drukowania pieniądza kończy się, gdy dojdziesz do limitu. Jedyne sposoby na zaradzenie temu to kontrola wydatków, zwiększenie pułapu bądź kombinacja tych dwóch kroków. Ale nie można w nieskończoność podnosić limitu – mówił w telewizji Fox News Steve Scalise, lider republikańskiej większości w Izbie Reprezentantów.
Reklama