Donald Trump w czasie jednego ze swoich wystąpień powiedział, że jeżeli ponownie zostanie wybrany na prezydenta USA, to Stany Zjednoczone nie będą chronić przed potencjalną agresją Rosji tych państw, które nie przeznaczają na obronność co najmniej 2 proc. PKB. Jak należy odczytywać te słowa?

Dawni doradcy Trumpa przeciwdziałali osłabianiu NATO

Opinie Donalda Trumpa na temat NATO, na temat zaangażowania USA w Europie są znane nie od dziś. Przypomnę, że Donald Trump chciał wycofywać wojska amerykańskie z terytorium Niemiec. Miał też pomysły i odgrażał się, że wycofa Stany Zjednoczone z NATO” – wyjaśnia prof. Pisarska.

Reklama

Jak dodaje, „tylko w czasie pierwszej kadencji Trump był otoczony szeregiem doradców, zarówno w samym Białym Domu, ale też jako sekretarzy obrony. Doradcy ci rozumieli wartość Sojuszu Północnoatlantyckiego dla USA, rozumieli znaczenie NATO dla bezpieczeństwa nie tylko Europy i całego regionu, ale i świata. Ludzie ci bardzo skutecznie przeciwdziałali wszelkim ruchom, które przyczyniłyby się do osłabienia NATO”.

Przewodnicząca Warsaw Security Forum uważa też, że przy okazji też bardzo mądrze wykorzystano tę niechęć Donalda Trumpa, aby naciskać na państwa europejskie, które tych 2 proc. PKB na obronność nie wydawały.

„Sam Donald Trump wydaje się nie rozumieć, co to znaczy te 2 proc. PKB. Trump wydaje się być przekonany, że to jest jakaś składka, którą płaci się do wspólnego budżetu, a przecież nie o to chodzi. Chodzi o to, ile dane państwo wydaje ze swojego budżetu na własną obronność. Niemniej poprzednia administracja w mądry sposób te słowa Trumpa wykorzystywała, aby domagać się od swoich sojuszników tego, co czego się zobowiązali” – podkreśla prof. Pisarska.

Czy słowami Trumpa o NATO należy się przejmować?

Prof. Pisarska uważa, że tak. „Jeżeli Donald Trump powróci do Białego Domu, a jest to bardzo możliwe, to już nie otoczy się ekspertami, tak jak w czasie pierwszej kadencji, kiedy był zaskoczony tym, że wygrał, był nieprzygotowany do tego, aby przejmować administrację. Partia Republikańska wtedy siłą rzeczy narzuciła kompetentnych urzędników, kompetentnych wojskowych, którzy próbowali niwelować te najgorsze pomysły” – przestrzega.

Teraz Donald Trump przyjdzie z własną ekipą, bardzo radykalną. Znamy szereg osób z jego otoczenia, które tą polityką zagraniczną mogą się zajmować, zwłaszcza polityką bezpieczeństwa. Wówczas dużo trudniej będzie powstrzymać te bardziej radykalne pomysły” – dodaje.

Rosja będzie chciała przetestować USA i NATO

„W momencie, gdy Donald Trump będzie w Białym Domu, państwa, takie jak Rosja, z całą pewnością będą chciały sprawdzić, czy faktycznie Stany Zjednoczone są gotowe bronić każdego centymetra terytorium NATO, czy może jednak w czasie rządów Donalda Trumpa – już nie są do tego gotowe” – wyjaśnia prof. Pisarska.

Jak ostrzega, stworzy to sytuację bardzo niebezpieczną, w której Kreml, Władimir Putin będą de facto zachęceni, żeby testować NATO. Może nie w sposób bezpośredni, np. w formie inwazji na państwa bałtyckie, ale w sposób hybrydowy, pośredni.

Problemem nie jest tylko Donald Trump

Problemem nie jest tylko Donald Trump, ale zmieniająca się polityka wewnętrzna Stanów Zjednoczonych, poważne wyzwania, przed którymi ten kraj stoi” – wskazuje przewodnicząca Rady Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego.

Wyzwania te, zdaniem prof. Pisarskiej, znajdują się nie tyle w obszarze gospodarki, bo tutaj nastąpiła znaczna poprawa, ile przede wszystkim w obszarze migracji i w obszarze tożsamościowym.

„Kim my jesteśmy jako Amerykanie? Jak się zmienia nasza tożsamość? To bardzo ważne pytania, na które próbują odpowiedzieć bardzo radykalni republikanie. Wielu wyborcom to się podoba. Zatem nie jest to problem z Donaldem Trumpem” – uważa prof. Pisarska.

Ameryka się zmienia

Prof. Katarzyna Pisarska zaznacza, że w Europie musimy sobie uświadomić, że Ameryka się zmienia. „Być może już nigdy nie będzie taka, do jakiej się przyzwyczailiśmy przez ostatnie 30 lat, a to oznacza, że musimy brać odpowiedzialność za własną obronność. Musimy stworzyć własny europejski potencjał obronnościowy” – dodaje.

Nie chodzi tu o europejską armię – o tym w ogóle nie ma mowy. Pozostaną armie narodowe. Natomiast wewnątrz NATO to skrzydło europejskie musi być znacznie silniejsze. Musimy być w stanie sobie poradzić z ewentualną inwazją, nawet jeżeli Amerykanie nie będą się w tę wojnę angażowali” – wyjaśnia prof. Pisarska.

Więcej w podcaście: