Tegoroczny Impact mobility rEVolution pokazał, że samorządy, spółki Skarbu Państwa, firmy prywatne i organizacje pozarządowe mają aspiracje, by uczestniczyć w rewolucji transportowej.
Elektryki mają stać się możliwie szybko jednym z głównych środków transportu – dzięki rozbudowywanej infrastrukturze ładowania, bonusom takim jak możliwość bezpłatnego parkowania i przede wszystkim niższym kosztom. Volkswagen ID.3, po raz pierwszy zaprezentowany w Polsce właśnie podczas Impact rEVolution ’19, ma już niebawem odegrać rolę elektrycznego golfa i umożliwić zwykłym ludziom korzystanie z dobrodziejstw niespalinowego zasilania. Cena wszystkich pojazdów ma spadać – według prognoz Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), odpowiadający jeszcze w 2015 r. za niemal trzy piąte ceny pojazdu koszt baterii, 10 lat później, tj. w 2025 r., ma stanowić zaledwie 20 proc. całej kwoty. W tym samym czasie, zdaniem PIE, Polska ma stać się państwem dysponującym trzecią największą flotą autobusów elektrycznych w Europie zaraz po Francji i Wielkiej Brytanii. Dziś specjaliści zajmujący się transportem myślą już nad kolejnymi elementami zeroemisyjnej układanki. Równie ważne jak liczba zeroemisyjnych pojazdów jest to, aby energia w ich akumulatorach pochodziła z możliwie czystego źródła. Dlatego np. – jak podkreślał w Katowicach prezes Tauronu Filip Grzegorczyk – celem firmy jest 66 proc. energii produkowanej przez OZE do 2030 r.
Impact moblity rEVolution był też okazją do rozmowy na temat projektów dotyczących bardziej odległej przyszłości. Zgodnie z listem intencyjnym podpisanym między Orlenem a Górnośląsko-Zagłębiowską Metropolią w Katowicach powstanie pierwsza stacja wodorowa w Polsce. Jak dodawano, ambicją koncernu jest, aby niebawem powstały kolejne w całym kraju. – Czysty wodór będzie zyskiwał na znaczeniu, a my chcemy mieć istotny udział w jego produkcji – tłumaczył Józef Węgrecki, członek zarządu PKN Orlenu ds. operacyjnych. Akumulatorowe elektryki będą zatem miały mocną konkurencję, jednak zapewne dopiero gdy cena pojazdów wodorowych stanie się osiągalna dla zwykłego obywatela.
Obok śmiałych wizji borykamy się w Polsce z wieloma zaniedbaniami transportowymi. Aby zobrazować, jak daleko nam do nowoczesności, wystarczy przywołać kilka przykładów. Z zaprezentowanego w Katowicach raportu Otomoto i Kantar wynika, że klienci mają ograniczone zaufanie do rynku samochodów używanych: boją się zostać oszukani. Dlatego wybierają jak najtańsze, bardzo leciwe auta, by jak najmniej stracić. W 2018 r. do Polski wjechało ponad milion używanych pojazdów, z czego 54 proc. to auta co najmniej 10-letnie. Na drogach wciąż królują diesle, a jak alarmują autorzy badania, nawet 65 proc. pojazdów jest w złym stanie technicznym.
Polskę omija też ważny trend rozwoju rowerów elektrycznych. Choć za naszą zachodnią granicą robią one zawrotną karierę – na 20 mln rowerów sprzedanych w zeszłym roku w Europie, aż 2,3 mln stanowiły e-bike – to u nas nie znaleziono dla nich miejsca w ustawie o elektromobilności. O ewentualnych dopłatach do tych urządzeń samorządy i przedsiębiorcy mogą zatem jedynie pomarzyć, a to z pewnością nie sprzyja rozwojowi branży.
Reklama
Polska wciąż jest państwem niewystarczająco skomunikowanym tradycyjnymi środkami transportu – dość napisać, że dopiero teraz, przy okazji budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego, łączymy wiele dużych miast szybką infrastrukturą kolejową. Podczas Impact zapowiedziano budowę połączenia Katowice – Ostrawa, które przywraca pociągi w Jastrzębiu-Zdroju – największym w Polsce mieście (90 tys. mieszkańców), w którym w ogóle nie było dostępu do kolei. Pozornie elektromobilność i transport szynowy to niezwiązane ze sobą kwestie. Jak jednak urzeczywistnić omawiane w Katowicach wizje inteligentnego miasta 4.0 przyjaznego mieszkańcom i pasażerom bez integracji różnych środków lokomocji?
Polska stoi zatem przed podwójnym wyzwaniem – musi nadrobić ubiegłowieczne zaległości i dekady zaniedbań, a jednocześnie dotrzymać kroku zmianom i obostrzeniom klimatycznym.