Ujawniliśmy w niej, że kolej stosuje sztuczki, by chronić monopol spółki PKP Energetyka na rynku energii trakcyjnej, którą zasilane są lokomotywy. Ta spółka ma faktyczną wyłączność na takie dostawy, mimo że na rynku działa ponad 300 koncesjonowanych dostawców.
Teraz drugi w UE przewoźnik towarów chce sprawdzić, czy ryczałtowe rozliczenia energii ze spółką z grupy PKP nie są zawyżone. To oznacza początek burzenia monopolu energetycznej spółki na torach.
– Rozpoczęliśmy pilotażowy program montażu liczników poboru energii elektrycznej na 15 lokomotywach – potwierdza Mariusz Przybylski z PKP Cargo. – Od lutego do połowy czerwca 2013 r. będą mierzyły rzeczywisty pobór energii elektrycznej w lokomotywach. Chodzi o zbadanie poboru w różnych warunkach, czyli zimą i wiosną – wyjaśnia.
Reklama
Zdaniem Rafała Milczarskiego, prezesa Związku Niezależnych Przewoźników Kolejowych, uprzywilejowana pozycja PKP Energetyki jest przez tę spółkę wykorzystywana przy rozliczaniu płatności za energię. Są one realizowane według algorytmu, który uwzględnia pracę wykonaną przez pociąg. Jest on wspólny dla przewoźników pasażerskich i towarowych, czyli uwzględnia ogrzewanie wagonów np. z węglem. Wątpliwości przewoźnika budzi fakt, że PKP Energetyka nie uwzględnia w swoich kalkulacjach, że większość zużycia odbywa się poza dobowymi szczytami (wówczas energia powinna być najtańsza).
PKP Cargo za energię płaci rocznie ponad 400 mln zł. Przewoźnik nie deklaruje tego wprost, ale nie wyklucza zmiany dostawcy energii. – W tym roku rusza prywatyzacja PKP Cargo przez giełdę. Przewoźnik bardziej niż inni członkowie grupy PKP kalkuluje już w kategoriach wolnorynkowych. Dostawca prądu zostanie zmieniony, jeśli to pozwoli na oszczędności – mówi nasz informator.