Trwająca od prawie dwóch miesięcy ukraińska blokada tranzytu towarów koleją m.in. z Chin do Polski nie tylko spowalnia przewozy na nowym jedwabnym szlaku, ale dodatkowo mocno uderza w spółkę z grupy PKP. Chodzi o operatora szerokotorowej linii LHS, która bez konieczności zmiany wagonów czy wózków pozwala sprawnie przewieźć kontenery z Państwa Środka do położonego kilkanaście kilometrów od Katowic terminala przeładunkowego w Sławkowie. W czasie pandemii ten korytarz zaczął mocno zyskiwać na znaczeniu, bo przez opóźnienie w rozbudowie terminala w Małaszewiczach na granicy z Białorusią zatkała się główna nitka kolejowego jedwabnego szlaku. Motywowaną przez konieczność remontów ukraińską blokadę torów władze PKP uznały tylko za pretekst. Ministrowi infrastruktury Andrzejowi Adamczykowi przez kilka tygodni nie udawało się jednak rozwiązać tego sporu. Szansa pojawia się dopiero teraz, po przeprowadzonych z inicjatywy prezydentów Polski i Ukrainy rozmowach w Kijowie. Oprócz szefów resortów infrastruktury obu krajów uczestniczyli w nich także ważni urzędnicy z otoczenia prezydentów Dudy i Zełenskiego.
Obie strony ustaliły m.in., że do piątku strona ukraińska poinformuje o konkretnym terminie wznowienia tranzytu kolejowego. Minister Adamczyk twierdzi, że wagony powinny ruszyć do Polski niebawem.