Zielonogórski port w najlepszym 2019 r. obsłużył 33 tys. podróżnych. W kolejnym roku, zdominowanym przez pandemię, liczba spadła do 19,2 tys., co oznacza, że średnio w ciągu jednego dnia przewinęło się tam 52 pasażerów. Władze portu, którego właścicielem jest państwowe przedsiębiorstwo Porty Lotnicze (PPL), przyznają, że takiej wielkości port raczej nigdy nie stanie się rentowny. „Zadaniem tego typu lotnisk nie jest przynoszenie zysków, ale zapewnienie dostępności komunikacyjnej danego regionu” – przekonywał Maciej Król, prezes spółki Lotnisko Zielona Góra – Babimost w rozmowie z portalem rynek-lotniczy.pl. Poprawie frekwencji nie sprzyja odległość lotniska od Zielonej Góry – z centrum to dystans 35 km, trzy razy więcej niż z warszawskiego Okęcia do Pałacu Kultury. Mieszkańcy 140-tysięcznej Zielonej Góry mogą też korzystać z innych portów, np. z położonego o ok. 100 km dalej lotniska w Poznaniu, które oferuje przyzwoitą siatkę połączeń.