W początku lutego dziennik opublikował aplikację „Decodex”, służącą do wykrywania fałszywych informacji. Następnie dziennikarze zaczęli jeździć do szkół, by wraz z nauczycielami wyjaśniać uczniom, jak posługiwać się programem, jak podchodzić do tego, co wydaje się informacją, a może być tylko pogłoską. Według dziennika już w dwa dni po ogłoszeniu projektu ponad 200 nauczycieli zwróciło się do redakcji z prośbą o przyjazd do ich szkoły.

Adrien Senecat, dziennikarz „Le Monde”, który zajmował się przygotowaniem „Decodex”, opowiada, że pomysł stworzenia aplikacji powstał w 2015 roku, po styczniowych i listopadowych zamachach na redakcję tygodnika „Charlie Hebdo” i koszerny supermarket oraz po listopadowych atakach terrorystycznych w Paryżu. „Zdaliśmy sobie sprawę, jakiej wagi nabierają fałszywe informacje i teorie spiskowe powstałe na fali wydarzeń tego typu” - dodaje.

„Zaczęliśmy się zastanawiać, jak można odpowiedzieć na te zjawiska, by nie ograniczać się do dementowania fałszywych informacji przez klasyczne artykuły, by internauci mieli do dyspozycji narzędzie pozwalające na samodzielną weryfikację informacji, na oddzielanie informacyjnego ziarna od plew” – mówi Senecat.

„Le Monde” tłumaczył, że „sprawa walki z nieprawdziwymi pogłoskami jest szczególnie ważna w obecnych czasach, gdy jesteśmy narażeni na ciągły potok fałszywych informacji, plotek i wyimaginowanych spisków, wylewających się z portali społecznościowych, które miały być forami dyskusyjnymi, a stały się mediami”.

Reklama

Według dziennika przeważającą większość fałszywych informacji da się łatwo wykryć. Dziennikarze „Le Monde” tłumaczą uczniom szkół średnich, dlaczego ważne jest sprawdzenie informacji przed podzieleniem się nią z innymi oraz jak oceniać wiarygodność portalu.

Inicjatywa „Le Monde” nie jest czymś całkiem nowym. Francuscy nauczyciele, często dobrze zorientowani w działaniu mediów i portali społecznościowych, już od kilku lat przygotowują uczniów do krytycznego odbioru wiadomości. Francois Robinet, który uczył historii w Orleanie, zorganizował tam w 2012 roku coroczny festiwal „Les Mediatiques”. „Jego celem jest wyczulenie młodzieży, ale również starszych, na to, jak konstruuje się informację, jaka różnorodność panuje w mediach, jakie powinny być i jakie bywają metody do pracy dziennikarskiej” - tłumaczy.

Oprócz inicjatyw lokalnych tymi sprawami zajmuje się powołany przez francuskie ministerstwo edukacji ośrodek na rzecz edukacji medialnej (CLEMI), który prowadzi szkolenia dla nauczycieli i publikuje materiały pedagogiczne.

W miesiąc po rozpoczęciu programu edukacyjnego „Le Monde” zamieścił wiele listów od czytelników pozytywnie oceniająch ten pomysł, liczne były jednak także negatywne oceny tej inicjatywy - redakcji zarzucano m.in., że pozuje na pioniera mimo wcześniejszych inicjatyw tego typu; wielu nauczycieli skarżyło się ponadto, że nie działa adres mailowy, na który wysyła się prośby o dziennikarskie interwencje, i niesprawne są internetowe formularze. Inni czytelnicy oskarżali redakcję o prowadzenie kampanii promocyjnej, która ma przygotować nowe pokolenie czytelników tej gazety.

Z poważną krytyką spotkała się np. stosowana przez "Le Monde" klasyfikacja portali internetowych, w której zielone kółko oznaczało rekomendację, a czerwone brak wiarygodności, co uznano za próbę sterowania opiniami. „Le Monde” częściowo uwzględnił te zarzuty, rezygnując z zieleni, ale pozostawiono czerwień.

Philippe Karsenty, który kilkanaście lat temu stworzył pierwszy we Francji portal analizy mediów Media Rating, powiedział, że inicjatywa „Le Monde” wzbudza jego nieufność. „Jak mogą uczyć odróżniania fałszu od prawdy ludzie, którzy systematycznie krytykują (prezydenta USA) Donalda Trumpa niezależnie od jego posunięć, tak samo jak wcześniej systematycznie zachwycali się każdym posunięciem Baracka Obamy?” - powiedział.

Z Paryża Ludwik Lewin

>>> Czytaj też: Gliński: We Francji jeden właściciel nie może mieć więcej niż 8 proc. całego rynku mediów [WYWIAD]