"Ostatnie słowo należy do narodu, a naród powiedział 'tak' w referendum" - powiedział turecki premier w siedzibie rządzącej konserwatywno-islamskiej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) w Ankarze. Dodał, że wynik niedzielnego plebiscytu jest najlepszą odpowiedzią dla tych, którzy stali za nieudaną próbą zamachu stanu z 15 lipca ub.r., a także dla kurdyjskich bojowników oraz wszystkich zagranicznych sił żywiących niechęć do Turcji.

Turecka agencja prasowa Anatolia podała, że po przeliczeniu 95 proc. głosów 51,7 proc. wyborców opowiedziało się za zmianą systemu politycznego z parlamentarnego na prezydencki.

Według agencji wysoki odsetek poparcia dla zmian w konstytucji odnotowano w rejonie środkowej Anatolii, podczas gdy na "nie" w referendum głosowano w trzech największych ośrodkach miejskich: Stambule, Ankarze i Izmirze, oraz na zamieszkanym głównie przez Kurdów południowym wschodzie kraju.

Szef tureckiego rządu podkreślił, że głosy na "nie" w referendum mają taką samą wartość, jak głosy tych, którzy opowiedzieli się za zmianami w konstytucji.

Reklama

Yildirim zapowiedział, że teraz poczyni konieczne przygotowania do wyborów prezydenckich w 2019 r.

Do wzięcia udziału w referendum uprawnionych było ok. 55,3 mln osób. Ponad 167 tys. lokali wyborczych otwartych było do godz. 15 czasu polskiego na wschodzie Turcji i do 16 w pozostałej części kraju. Turcy za granicą głosowali wcześniej.

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan, oddając głos, wyraził nadzieję na wysoką frekwencję. Przekonywał, że proponowane zmiany pozwolą zapewnić krajowi bezpieczeństwo, stabilność i rozwój gospodarczy.

"To referendum nie jest zwykłym głosowaniem (...) ma ono zadecydować o zmianie systemu rządów. Wierzę, że nasz naród opowie się za szybszym rozwojem a nawet skokiem naprzód. Wierzę, że mój naród przy podejmowaniu decyzji dokona kroku ku przyszłości" - powiedział Erdogan dziennikarzom.

"Wierzę w demokratyczny zdrowy rozsądek mojego narodu" - dodał.

Zgodnie z propozycjami zmian prezydent miałby być jednocześnie szefem państwa i rządu, mógłby sprawować władzę za pomocą dekretów, a także rozwiązywać parlament; wzrósłby też jego wpływ na wymiar sprawiedliwości.

W zamieszkanej głównie przez Kurdów prowincji Diyarbakir w wiejskiej szkole służącej jako punkt wyborczy doszło do strzelaniny. Dwie osoby zginęły a jedna została ranna. Przyczyny incydentu nie są znane.

>>> Polecamy: Czy Kurdowie powstrzymają Erdogana? [ANALIZA]