Producent alkoholi, który poszukiwał w ten sposób nowych pracowników, zapewnił sobie nie tylko dotarcie do bardzo szerokich kręgów potencjalnych kandydatów: ogłoszenia te krążą po wszystkich portalach społecznościowych, forach i blogach, a także w modnych klubach i dyskotekach, ale też darmową reklamę firmy jako kreatywnego pracodawcy.
Eksperci od rekrutacji oceniają, że takie wykorzystywanie kampanii viralowych – bo tak fachowo nazywa się de facto ten użyteczny spam, przez polskich pracodawców będzie w najbliższych latach rosło. Narzędzie to jest bowiem niezwykle skuteczne w docieraniu z przekazem do ludzi określonych mianem pokolenia Y, za takie uważa się młodzież, która właśnie skończyła studia lub niebawem je skończy i wejdzie na rynek pracy.
– To otwarci, bardzo aktywni ludzie, którzy określani są też mianem gadżeciarzy. Fascynuje ich internet i nowinki techniczne. Oczekują, że pracodawca wyjdzie do nich z niekonwencjonalną ofertą pracy, oszołomi gadżetami, pokaże kolorowy świat – mówi Bogdan Grabczyk, dyrektor sprzedaży w firmie rekrutacyjnej Monster Worldwide Polska.
Anna Załuska z firmy CEDC (właściciela m.in. marki Bols, Żubrówka) podkreśla, że chociaż viral przysłużył się im do przyciągnięcia rzeszy kandydatów (na oba ogłoszenia odpowiedziało w sumie ok. 14 tys. internautów), to dalsze etapy rekrutacji odbyły się już na podstawie wypróbowanych, klasycznych metod.
Reklama
W przypadku testera wódek wyselekcjonowani w wieloetapowym postępowaniu kandydaci przechodzili m.in. przez tzw. assessment centre, byli sprawdzani z umiejętności rozpoznawania alkoholi, oceny nawet najmniejszych różnic w ich smaku, ale też musieli zaliczyć obok degustacji statystykę.