System składał się z programu komputerowego, specjalnych czytników i naklejanych na sprzęt kodów kreskowych. Miał maksymalnie uprościć identyfikację i ewidencję zasobów danej jednostki.

"Kody kreskowe odklejały się od karabinów, zacierały się, a do tego karteczki, na których się znajdowały, były doskonale widoczne przez noktowizor, czytniki się zacierały. Słowem, wielki bałagan - opowiada jeden ze śledczych.

Więcej - w "Rzeczpospolitej".