- Za sprawą swojego najbliższego otoczenia, Lech Wałęsa stał się w ostatnich latach maszynką do zarabiania pieniędzy, pisze tygodnik. Za krótkie wystąpienie na zjeździe czy konferencji w kraju dostaje od 50 tys do 100 tys zł. Wyjazdy zagraniczne są znacznie kosztowniejsze. Oprócz przelotu klasą biznes i dobrego hotelu, trzeba mu zapłacić 50-100 tys. euro. Zarabia na tym także Instytut Lecha Wałęsy, na którym z kolei żeruje prywatna spółka, założona przez prezesa Instytutu Piotra Gulczyńskiego.

To Gulczyńskiemu Wałęsa zawdzięcza ostatni "kontrakt" z Declanem Ganleyem. Według informacji "Newsweeka" powód zawarcia umowy na tournee po konwencjach Libertasu był prozaiczny. W pewnym momencie Wałęsa zdał sobie sprawę, że w tym roku musi zapłacić 400 tys. zł podatku. Żeby pokryć związane z tym "straty", zażądał takiej kwoty od Libertasu i targ został dobity.

Szczegóły w najnowszym numerze "Newsweeka".



Reklama