Zresztą trudno tu odmówić logiki inwestorom. Odczyt PKB nie był zaskakujący, struktura wzrostu też nie przyniosła żadnych nowych informacji. Popyt krajowy pozostawał dość odporny, ciążyła wymiana handlowa, gospodarkę wspierały wydatki rządowe, przemysł miał się kiepsko, dobrze zaprezentowało się budownictwo.

Jednocześnie inwestorzy w swoich decyzjach uwzględniają przede wszystkim to, co będzie się dziać w przyszłości, a tu dzisiejsze dane niewiele chyba jednak rozstrzygają. Gdyby wynik naszej gospodarki był bardzo słaby, to większe byłyby szanse na to, że dołek koniunktury jest już za nami. Zresztą chyba lepszym rozwiązaniem byłoby gwałtowne acz krótkotrwałe załamanie, niż dłuższy okres niskiego rozwoju.

Obiektywnie patrząc na dane o PKB nie sposób nie zwrócić uwagi na dwie kwestie. Jedna to taka, że I kwartał wpisał się w spadkową tendencję naszego wzrostu gospodarczego. Jeszcze w II kwartale 2008 r. sięgał on 5,9%, w III kwartale minionego roku 5%, a w ostatnich trzech miesiącach ubiegłego roku 2,9%. Druga kwestia jest taka, że spowolnienie gospodarcze na dobrą sprawę dopiero się u nas zaczęło. Biorąc pod uwagę to, że procesy gospodarcze są rozciągnięcie w czasie, odwoływanie problemów po jednym kwartale złych wyników gospodarczych nie byłoby rozsądne.

Można przypuszczać, że w kolejnych miesiącach będziemy borykać się z nieco odwrotną sytuacją niż obecnie, gdzie wzrost gospodarczy hamują głównie czynniki związane z ograniczaniem aktywności przez przedsiębiorstwa, ale utrzymuje się w miarę zadowalający popyt krajowy. Teraz trzeba liczyć się z tym, że popyt może spadać, więc pojawia się pytanie, czy zostanie to zrekompensowane zwiększoną aktywnością przedsiębiorstw. Tę zaś w dużym stopniu determinują jednak czynniki zewnętrzne, zarówno poprzez popyt zagraniczny na nasze towary, jak i sprawy związane z sytuacją na rynku bankowym i dostępnością kredytów. W efekcie trudno spać spokojnie myśląc o tym, co przyniesie II połowa tego roku naszej gospodarce.

Reklama

Wszystko wskazuje na to, że 4. tydzień konsolidacji na naszej giełdzie zakończymy bez rozstrzygnięcia. Tym samym aktualne pozostają krótkoterminowe wsparcia i opory na poziomach odpowiednio 29 tys. pkt i ok. 30,5 tys. pkt. W kontekście ostatnich reakcji (a w zasadzie ich braku) na napływające z krajowego podwórka wiadomości trzeba przyjąć, że impuls do bardziej zdecydowanego działania którejś

ze stron dadzą rynki zagraniczne. Te zaś czekają na kolejne sygnały rozstrzygnąć, jaka będzie skala ożywienia gospodarczego w II połowie tego roku.