Tylko w I półroczu 2009 r. te trzy koncerny uruchomiły 39 nowych obiektów. Zaledwie kilka z nich to placówki własne – ponad 70 proc. działa na zasadzie franczyzy.

Rozwój w czasie kryzysu

Krystyna Antoniewicz-Sas ze Statoil Poland przyznaje, że zawieranie umów partnerskich z operatorami istniejących już stacji to najlepszy sposób na rozwój w czasie spowolnienia gospodarczego. Koncern nie musi od podstaw budować ani kupować stacji. Wystarczy, że rozpocznie współpracę z zainteresowanym operatorem niezależnym i w zamian za możliwość korzystania ze swojej marki partycypuje w zyskach. – Dzięki temu możemy konsekwentnie realizować nasze plany rozwoju – dodaje przedstawicielka Statoil.

Więcej koncernów

Reklama
Rozbudowa tzw. sieci dilerskiej pozwoliła zwiększyć udziały rynkowe także spółkom BP i Shell. Krzysztof Romaniuk z Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego wyjaśnia przyczyny dynamicznego wzrostu liczebności sieci zachodnich koncernów. – Kryzys zdopingował niezależnych właścicieli stacji do poszukiwania wsparcia u większych graczy. Dziś prowadzenie działalności na własną rękę jest niezwykle trudne, a bez kredytów praktycznie niemożliwe. Mniejszym operatorom w obecnych warunkach rynkowych ciężko jest dogadać się z bankami, dlatego tak chętnie wchodzą pod skrzydła podmiotów, które mogą im pomóc – mówi Krzysztof Romaniuk.

Mniej niezależnych

Według niego przechodzenie operatorów prywatnych do sieci partnerskich jest jedną z przyczyn spadku liczby stacji niezależnych. W ciągu pół roku zniknęło ich 100. Większość, najmniej rentownych, została zamknięta. Kurczy się również sieć Orlenu i Lotosu. Jak twierdzą ich przedstawiciele, to efekt optymalizacji działań.
60 stacji paliw uruchomią do końca roku trzy zagraniczne koncerny: BP, Shell i Statoil
148 stacji od początku roku było w sumie z polskich sieci (Orlenu, Lotosu i stacji niezależnych)