Energetyka wiatrowa rozwija się na całym świecie, ale bardzo nierównomiernie. W ubiegłym roku przybyło na świecie farm o mocy prawie 27 tys. MW, co zważywszy, że na przykład w polskim systemie elektroenergetycznym jest zainstalowanych około 35 tys. MW mocy, jest ilością pokaźną. Jednak znakomita większość przyrostu mocy w energetyce wiatrowej, bo aż około 97 proc. przypadała na Azję, Europę i Amerykę Północną. Na kontynentach przodujących w inwestowaniu w farmy wiatrowe też jednak nie buduje się ich równomiernie. Każdy ma swojego wyraźnego lidera i outsidera.

Nawet na wyspach Pacyfiku

W Ameryce Północnej najwięcej farm wiatrowych buduje się w USA. Kanada to wiatrowy Kopciuszek w porównaniu ze swoim południowym sąsiadem. Na USA przypada ponad 25 tys. MW spośród 27 tys. MW zainstalowanych na farmach wiatrowych Ameryki Północnej. Firmy amerykańskie oddały w ubiegłym roku do użytku wiatraki o mocy przekraczającej 8 tys. MW i w efekcie zepchnęły Niemcy z pozycji światowego lidera w energetyce wiatrowej.
Nasi zachodni sąsiedzi, uruchamiając w 2008 roku wiatraki o mocy nieco ponad 1,6 tys. MW, utrzymali pozycję lidera w Europie i zajmują drugie miejsce na świecie pod względem zainstalowanej mocy wiatrowej. W sumie USA i Niemcy to ponad 40 proc. mocy farm wiatrowych, które działały w ubiegłym roku na całym świecie.
Reklama
W Azji najwięcej farm mają Chińczycy, którzy w 2008 roku oddali ich do użytku więcej, niż mieli w 2007 roku. W sumie mają około 50-proc. udział w całej azjatyckiej energetyce wiatrowej, której moc przekroczyła 24 tys. MW. Za nimi są Indie z ok. 9,6 tys. MW, a dalej Japonia, która jednak na koniec 2008 roku miała farmy o mocy niespełna 2 tys. MW. Regionalni outsiderzy tego biznesu – Bangladesz, Sri Lanka, Tajlandia i Indonezja – mieli w sumie u siebie uruchomione wiatraki o łącznej mocy 6 MW, czyli w praktyce jedną małą farmę.
W porównaniu z Europą, Azją i Ameryką Północną inne regiony świata to na mapie energetyki wiatrowej niemal białe plamy. W całej Afryce i na Środkowym Wschodzie na koniec 2008 roku stały farmy o mocy niespełna 700 MW, a z tego ponad 50 proc. w Egipcie.
Drugie po względem zainstalowanej mocy Maroko miało farmy o mocy ledwie 134 MW.

W Ameryce Łacińskiej mało

W Ameryce Łacińskiej wiatraków było tak samo mało jak w Afryce. Regionalny lider, którym w tym rejonie świata jest Brazylia, miał farmy o mocy 341 MW, czyli ponad 50 proc. wszystkich działających w regionie. Rzecz przy tym charakterystyczna, że w 2008 roku ani jeden nowy wiatrak nie zaczął działać w Meksyku, Argentynie, Kolumbii czy Chile.
Wiatraki stawia za to dosyć dynamicznie Australia, która ma farmy o mocy około 1,3 tys. MW, czyli większość wiatraków w regionie Pacyfiku, bo wszystkie mają tam moc około 1,6 tys. MW.
Na drugim miejscu za Australią jest Nowa Zelandia z wiatrakami o mocy liczącej nieco ponad 300 MW. Wszystkie małe wyspy Pacyfiku zainstalowały razem do końca 2008 roku farmy o mocy ledwie 12 MW.

Zaspokoi małą część popytu

W tym roku farm wiatrowych w świecie znowu przybędzie. Europejskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej ocenia, że w 2009 roku w samej Europie zostaną oddane do użytku farmy o mocy około 8,6 tys. MW i na koniec tego roku na Starym Kontynencie będą już działały wiatraki o mocy około 73,5 tys. MW. To dużo i zarazem niewiele, bo wszystkie farmy zainstalowane w Europie na koniec 2008 roku były w stanie w sprzyjających warunkach pogodowych wyprodukować tylko około 4,2 proc. prądu potrzebnego mieszkańcom Europy.
W liczbach bezwzględnych produkcję tę szacowano na 142 TWh, co oznacza, że prądu z wiatraków nie wystarczyłaby nawet na pokrycie potrzeb Polski, której zużycie przekroczyło w ubiegłym roku 154 TWh. W Europie energetyka wiatrowa rozwija się jednak najszybciej wśród innych sposobów jej pozyskiwania. W 2008 roku oddano do użytku farmy o mocy 8484 MW, a elektrowni na gaz 6932 MW, na energię słoneczną 4200 MW, na ropę naftową 495 MW, na węgiel 762 MW, a na wodę 473 MW. Proste porównania są tu jednak mylące, gdyż wydajność farm wiatrowych sięga średnio tylko około 25 proc. zainstalowanej mocy.

Aż 149,4 mld euro

W skali całego globu pożytki z farm wiatrowych nie są oceniane nadmiernie optymistycznie nawet przez Światową Radę Energetyki Wiatrowej. Organizacja ta w podstawowym scenariuszu rozwoju branży prognozuje, że do końca 2010 roku mogą być zainstalowane na świecie farmy o mocy około 139 tys. MW, ale moc ta wystarczy do pokrycia zaledwie 1,7 proc. globalnego zapotrzebowania na prąd. W 2020 roku moc farm może sięgać 352 tys. MW, ale da to światu najwyżej 3,6 – 4,1 proc. potrzebnej energii elektrycznej.
Najbardziej optymistyczny – dla energetyki wiatrowej – wariant przewiduje, że do końca 2020 roku powstaną elektrownie o mocy aż 1083 tys. MW. Taka moc pozwalałaby zapotrzebowanie ludzkości na energię elektryczną co najwyżej w 11,2–12,6 proc. Aby zbudować farmy o takiej mocy, roczne nakłady inwestycyjne musiałyby rosnąć od 50,3 mld euro w roku 2010 do 149,4 mld euro w roku 2020, co wydaje się dziś wydatkiem niewyobrażalnie wielkim, a więc mało realnym.
ikona lupy />
Państwa o największej zainstalowanej mocy w energetyce wiatrowej / DGP
ikona lupy />
Światowa energetyka wiatrowa / DGP