Według rozmówcy rosyjskiej gazety, strona polska otrzyma w grudniu dodatkowo 400-500 mln metrów sześciennych paliwa z Rosji, a od 2010 roku dostawy wzrosną z 8 mld do 11 mld metrów sześciennych rocznie. PGNiG ostrzegało, że bez dodatkowych dostaw z Rosji tej zimy w Polsce mogłoby zabraknąć 400 mln metrów sześciennych gazu. W 2010 roku niedobór surowca mógłby być jeszcze wyższy. "Kommiersant" podkreśla, że "Polska musiała jednak pójść na ustępstwa". "Uregulowaliśmy problemy zarządzania spółką EuRoPol Gaz i jej polityki taryfowej" - cytuje dziennik anonimowe źródło w Gazpromie. EuRoPol Gaz to polsko-rosyjska spółka, eksploatująca polski odcinek gazociągu Jamał-Europa; transportuje on rosyjski gaz na Zachód, m.in. do Polski i Niemiec.

Powołując się na "źródło zbliżone do negocjacji", "Kommiersant" podaje, że akcjonariusze EuRoPol Gazu uzgodnili, iż opłata za tranzyt będzie uwzględniała wszystkie wydatki - spłatę kredytu na budowę rury, zaciągniętego w Gazprombanku, prace remontowe, wynagrodzenia i koszty gazu technicznego, niezbędnego do zapewnienia prawidłowego funkcjonowania magistrali. Gazeta przekazuje, że taryfa tranzytowa składa się z dwóch elementów - opłaty za moce (1,108 euro za przesłanie 1000 metrów sześc. surowca na odległość 100 kilometrów) i opłaty za fakt przesłania gazu (0,376 euro). "W tym roku polski regulator energetyczny określił taryfę na poziomie 1,485 euro. Gazprom żądał obniżenia stawki, jednak strona polska domagała się jej utrzymania" - pisze "Kommiersant".

Dziennik informuje również, iż strona polska przeznaczy 300 mln dolarów zysku EuRoPol Gazu z trzech lat na spłatę kredytu w Gazprombanku. W zamian taryfa tranzytowa będzie uwzględniała "nieznaczny zysk operatora" - 2-3 mln dolarów rocznie. Według źródeł "Kommiersanta", taryfa będzie niższa niż 1,4 euro. Jej wysokość na 2010 rok zostanie ustalona w grudniu i będzie zależała od kosztów gazu technicznego. Z kolei "Wiedomosti" wyliczyły, że na zwiększeniu dostaw gazu do Polski z 8 mld do 11 mld metrów sześc. rocznie Gazprom w 2010 roku powinien dodatkowo zarobić 900 mln dolarów.

PGNiG i Gazprom ogłosiły w piątek, że porozumiały się w sprawie zwiększenia dostaw paliwa do Polski, a także przedłużenia obowiązującego kontraktu do 2037 roku. Poza tym wypracowano kompromisowe rozwiązania, dotyczące zarządzania spółką EuRoPol Gaz i jej polityki taryfowej. Uzgodnienia wejdą w życie po podpisaniu przez Rosję i Polskę stosownych dokumentów na szczeblu rządowym. PGNiG i Gazprom przez cały zeszły tydzień negocjowały dodatkowe dostawy gazu do Polski od 2010 roku w związku z wygaśnięciem kontraktu polskiego koncernu z rosyjsko-ukraińskim RosUkrEnergo (RUE), który dostarczał do Polski 2,3 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Od początku tego roku RUE nie realizowało dostaw. Zwiększenie długoterminowych dostaw ma się odbyć na zasadzie aneksowania polsko-rosyjskiego porozumienia międzyrządowego z 1993 roku oraz kontraktu jamalskiego pomiędzy PGNiG a Gazpromem. Umowa obowiązuje do 2022 roku; na jej podstawie do Polski wpływało dotąd ok. 7 mld m sześciennych rosyjskiego gazu rocznie.

Reklama

Jedną z kwestii zapalnych w negocjacjach spółek były opłaty za tranzyt rosyjskiego gazu przez polskie terytorium. Polska proponowała stawkę między 1,5 USD a 2 USD za przesył 1 tys. m sześc. gazu na odległości 100 km. PGNiG i Gazprom nie ujawniły, jaką stawkę udało się uzgodnić. Wiadomo natomiast, że przedłużono kontrakt jamalski do 2037 roku, a łączną wielkość dostaw ustalono na poziomie 11 mld m sześc. rocznie. PGNiG i Gazprom uzgodniły też wstępnie, że będą współdziałały na rzecz zapewnienia równych udziałów (po 50 proc.) w EuRoPol Gazie, o co zabiegała strona rosyjska. Obecnie obie spółki mają po 48 procent udziałów w EuRoPol Gazie, a 4 proc. akcji należy do Gas-Tradingu, w której akcjonariuszem - obok Gazpromu Eksport i PGNiG - jest m.in. spółka Bartimpex Aleksandra Gudzowatego. Biznesmen wielokrotnie wyrażał oburzenie zamiarem wyeliminowaniem Gas Tradingu z EuRoPol Gazu.

Rosyjski analityk Walerij Niestierow, którego opinię przytacza "Kommiersant", zauważył, iż ustalenia Gazpromu i PGNiG dowodzą, że kraje Europy Wschodniej nie mają zbyt wielu wariantów dywersyfikacji dostaw gazu i ich uzależnienie od Rosji jedynie rośnie. Z kolei Michaił Korczemkin, także cytowany przez moskiewski dziennik, ocenił, że ewentualna liberalizacja rynku "może doprowadzić do bankructwa PGNiG, zmuszonego do kupowania drogiego rosyjskiego gazu do 2037 roku, podczas gdy jego konkurenci będą handlowali tańszym surowcem z innych źródeł".